Testujemy siłę nasion, czyli pierwsze siewki tego sezonu!

Mam już nagromadzonych nasion duuuużo, i w lodówce, i tych nowych, w opakowaniach firmowych. Mam wielkie plany i już wiem, co gdzie wsieję, albo – jeszcze lepiej – nie :). Nasiona w opakowaniach mają datę ważności i zwykle wybieram te, które są z tego roku, czyli najświeższe, bo wtedy największa pewność, że wykiełkują. Im starsze, tym bardziej będą zeschnięte i mniejsze szanse na uzyskanie 100% wschodów. Zanim więc wysiejemy do ziemi i będziemy obserwować pierwszy tydzień, drugi, trzeci, a nuż wykiełkuje… a tam nic i stracimy tylko czas – przetestujmy sobie kilka-kilkanaście (w zależności od ilości posiadanej) nasion i zobaczmy, jaka część z nich nam wykiełkuje. Jak nic – to prawdopodobnie powinniśmy zainwestować w nowe nasiona. Jeśli coś nam wykiełkuje, to jest szansa i można próbować, natomiast jeśli testujemy kilka nasion z kilkunastu, to wiadomo, że próba jest dość mała… I tak dalej – dosyć gadania, zakładamy próbną „plantację”, bo przecież ręce nas już świerzbią, co by coś tam zasiać, w ziemi pogrzebać… to chociaż sobie na wacikach co nieco wyhodujemy! No to do dzieła!
Ja chcę przetestować przede wszystkim własne zbiory nasion, które przechowywałam  lodówce, oraz niektóre z wymiany. Jest tego niewiele, dlatego łatwo będzie sprawdzić, czy mogę z nich skorzystać, czy muszę kupić nowe nasiona.

Do skiełkowania biorę starą podstawkę pod doniczkę balkonową, na której rozkładam waciki kosmetyczne – wychodzi mi 21 wacików, więc po 3 waciki na rodzaj nasion powinny wystarczyć. Potrzebne mi też będą jakieś znaczniki – biorę akurat takie zakładki samoprzylepne do notatników, ale mogą być zwykłe karteczki przyklejone taśmą, tekturki, plastikowe znaczniki – cokolwiek macie pod ręką, co można przymocować do podstawki. Albo jak się nie da, to można spisać po prostu od lewej… itd. Oczywiście nasiona słonecznika czy fasolki łatwo rozpoznać, ale jeśli mamy już czarnuszkę i rukolę i jeszcze jakieś małe czarne, to po czasie możemy zapomnieć, co było czym, dlatego radzę spisywać, jakkolwiek.

Waciki najpierw moczę – nalewam trochę wody na podstawkę i namaczam – każdy musi być dobrze nasiąknięty. Potem biorę moje słoiki z lodówki z nasionami 🙂 i wybieram po kilka, kilkanaście czy więcej, w zależności od ilości i rozmiaru. Rozkładam nasionka na wacikach i od razu podpisuję nazwą i datą.

Ja sprawdzam nasiona: Wilca, Słonecznika jadalnego i ozdobnego, Nieśmiertelnika, Czarnuszki, Fasolki szparagowej zielonej i Rukoli.

Rukola kiełkuje już na drugi dzień 🙂

Tak przygotowane waciki kładę na stole obok okna – jest tu ciepło, i codziennie zwilżam, bo nasionka nie mogą wyschnąć.

Pierwsze efekty pojawiają się już na drugi dzień – !

Najszybciej skiełkowała i już jestem spokojna, że z własnych nasion mogę obsiewać w tym sezonie 😀

Zaraz za rukolą widzę kiełki – jaka radość! 😀
I chociaż miałam wcale nie wysadzać tej rośliny, zwłaszcza tak wcześnie… nie mogę się powstrzymać 🙂

Biorę kubeczki papierowe po kawie i robię w nich dziurki, nabieram ziemi do siewek (pierwszej lepszej, od kilku tygodni już kupuje po worku to tu, to tam…).

Wilców nie chcę przesadzać już potem do większych doniczek, bo tego nie lubią, mają delikatny system korzeniowy. Można też nasypać ziemi do rolek po papierze toaletowym, a potem wsadzić razem z taką prowizoryczną doniczką, bo papier rozpuści się w ziemi, a korzenie nie ucierpią. Ja swoje doniczki planuję po prostu poprzecinać.

Ktoś mi ciągle pomaga…

W każdej mojej doniczce Tchibo robię teraz lekkie wgłębienie i delikatnie przenoszę każde nasionko z małym korzonkiem.

Przykrywam cienką warstwą ziemi i zwilżam jeszcze spryskiwaczem.

Każdy kubeczek podpisuję nazwą i datą – na takich papierowych to dodatkowa zaleta.

Teraz czekam na kolejne kiełki.

Po 7 dniach.

Oto, co mamy po tygodniu – kiełkuje silnie słonecznik – cieszę się, bo to zbiór własny i też wysłałam kilka paczek na wymianę. Kiełkują też nieśmiertelniki ok. 30% i czarnuszka – może z 15 % na razie. Niestety, fasola w ogóle nie puszcza na razie – też zbiór własny. Czekamy.

Nieśmiertelniki
Słoneczniki i po lewej wilce

Po 14 dniach. 

Nawet fasola zaczęła kiełkować! ale niestety na wacikach spleśniała, więc wszystko już wyrzuciłam.
Słabo skiełkowały czarnuszki i trochę lepiej nieśmiertelniki, ale i tak będę wysiewać, pewnie od razu do gruntu.

Takie doświadczenia dobrze teraz zacząć, bo już przecież niedługo siejemy „na poważnie” 😉

Pytania, uwagi, albo chętni na nasiona aksamitek, to zapraszam

Sadzonki wilca po 14 dniach.

Joanna.

Related posts

Nieudane papryki 2020.

Nowe odmiany dyni, które testowałam w 2020.

Rabaty kompostowe – mój hit sezonu 2020!