Pierwszy dzień nowego sezonu zaczął się dla mnie 14 lutego 🙂 Jaskrawe słońce, jak to określa strona z pogodą, do tego kilka stopni na plusie i bardzo słaby wiatr. Czego chcieć więcej?
Od kilku tygodni planowałam już zrobić porządki z malinami. Mam kawałek 2×3 mkw, niby niewielki, ale sporo krzaczków tam rośnie. Dwa lata temu obcięłam wszystkie na wiosnę do samej ziemi i owocowały od lipca do przymrozków. W zeszłym roku chciałam być mądrzejsza, bo przeczytałam o jednorocznych i dwuletnich odmianach. Te jednoroczne owocują na pędach tegorocznych, te dwuletnie – na dwuletnich, odpowiednio. No więc w zeszłym roku zostawiłam kilka-kilkanaście pędów, które zakwalifikowałam jako te, które zaowocują w roku następnym. Niestety, maliny owocowały słabo w zeszłym roku, więc w tym postanowiłam, że znowu je zgolę do ziemi, skoro to już raz się sprawdziło… No i nadszedł ten dzień.
Chcę dodać, że prawie nic nie robiłam w malinach w zeszłym roku – nie plewiłam ich regularnie, więc zarosły trawskiem okropnie. Dlatego wiedziałam, że teraz czeka mnie odchwaszczanie dość poważne, a następnie chcę ściółkować, bo w trakcie okresu wegetacji z plewieniem w tych krzaczorach jest problem…
Najpierw przygotowanie: rękawice, sekatory duże i małe oraz okulary. Tak, okulary, takie plastikowa dla majsterkowiczów – polecam do pracy przy gałęziach. Już raz miałam przypadek z wbiciem gałęzi w oko, więc teraz jestem ostrożna :).
Maliny zaczęłam ścinać po kolei, wszystkie pędy – i te, które owocowały (są na nich zeschnięte owoce lub ich łodyżki), i te, które nie owocowały. Te drugie są długie i silne. Ścięłam pierwszy, ale drugi zostawiłam. Trzeci i czwarty też. Ścięłam wszystkie maliny, stanęłam i patrzę i oto, co mi się pokazuje – prawa strona malin jest dwuletnia, a lewa najwyraźniej jednoroczna. Tak, pomyślał ktoś… Dokładnie taki pomysł miał, jak ja teraz, pod dwóch latach – po dwóch stronach maliny, w środku ścieżka. Być może…
Ale teraz trudniejsza część pracy – na kolana i odchwaszczanie. Posługując się moim ulubionym narzędziem, po godzinie pracy zrobiłam taką powierzchnię:
Przy okazji pobudziłam mnóstwo biedronek… mam nadzieję, że znajdą sobie inne ciepłe miejsce do wiosny :). Na szczęście druga część pracy poszła sprawniej i po następnej godzinie odchwaściłam wszystko – wygląda pięknie! 😀
Teraz ostatnia (albo przedostatnia) rzecz: wykopanie lub przesadzenie malin z środka nowej alejki, czyli z miejsca, gdzie będzie ścieżka. Większość malin porozsadzałam na boki, ale nie chcę ich za bardzo zagęszczać, dlatego kilka krzaczków wyleciało z rabaty malinowej.
Chcę jeszcze niedługo wysypać korą miejsce pod malinami, żeby nie mieć problemu z chwastami. Czy to dobry pomysł? Może macie inne na to sposoby?
Joanna.