Piękną sobie rabatę zaplanowałam z zawilcami japońskimi zeszłej jesieni… Piękną rabatę pod altaną z dużymi hostami i żurawkami… Moje ukochane lilie tygrysie, miałam ich sporo… Tulipany na wiosnę – spodziewałam się kolorowych dywanów… Posiałam dwa rodzaje słodkiej marchewki, zasadziłam sporo ziemniaków… Posadziłam 4 borówki amerykańskie, różne odmiany… No i moje ukochane cukinie…
W zeszłym roku w ogrodzie miałam pełno dziur, ale nie tak wiele zniszczeń. Pamiętam podkopywane rzędy pomidorów i dyni, ale nigdy nie zniszczone rośliny. Pamiętam pojedyncze kwiaty, byliny zjedzone czy zapadnięte, ale nigdy nie było tego na tyle, żeby mnie zaalarmować.
A teraz proszę…. oto, co ostatnio odkryłam, to już drugi krzak cukinii…
Wieczorem, przechadzając się po działce, patrzę a wysoki kwiat gailardii rusza się nienaturalnie… podchodzę, dotykam, biorę do ręki i kwiatek wyciągam, już bez korzenia!…
Moje marchewki praktycznie zniknęły, jedna-dwie marne kępki zostały tylko. Hortensja od wiosny nie urosła wcale, ciągle przy ziemi, listki pozasychane. Zawilce japońskie – posadziłam ich kilka w grupie, zniknęły po prostu, nie ma ich. Korzenie host i żurawek poobgryzane, rośliny zatrzymały się w rozwoju i schną powoli. Zastanawiam się, czy odbiją…
No i borówka amerykańska, z pięknymi jagodami już, zaczęła schnąć. Wyciągnęłam ją bez trudu z ziemi, bo nie miała już korzeni.
Moje poletko ziemniaków zostało zdziesiątkowane po prostu, zebrałam garstkę młodych ziemniaków – zbiory śmiechu warte…
Trochę się z tego śmiałam, że mam zwierzątka w ogrodzie no i takie pyszne warzywka, że im smakują… Ech… Wiadomo, nie zawsze wszystko wychodzi, nie wszystko w ogrodzie się udaje i z tym się trzeba liczyć. Jednego roku mamy to, innego tamto… coś nie wzejdzie, coś zachoruje i tak dalej.
Ale jak zobaczyłam, że moje bylinowe rabaty – wiadomo, długoterminowe inwestycje – cierpią na tym i wyglądają tak samo, jak rok temu – osiągnęłam limit.
Szukając w internecie (nie zwalczania) nornic, znalazłam sporo, a zastosowałam następujące:
– powpychałam ząbki czosnku w dziury – zapach ma je odstraszyć (chociaż nie mają ŻADNEGO problemu, żeby zjeść korzenie borówki, obok której rośnie czosnek)
– zalałam dziury gnojówkami z pokrzywy, skrzypu i wrotyczu, bo ponoć zapachu nie lubią
– powpychałam liście orzechów do dziur – też zapachu nie znoszą, ponoć…
Jak zobaczyłam zeżarte korzenie krzaka cukinii, poszłam do sklepu i kupiłam odstraszacz na baterie.
Od trzech dni nowych zniszczeń nie ma… trzymam kciuki.
Jakie są Wasze sposoby na nornice?
Joanna.
4 komentarze
Dałam im spokój mając nadzieję, że sobie z czasem pójdą. Niestety, na jesieni wyżarły wszystkie warzywa korzeniowe, ktorych nie zdążyłam wykopać. Nie pogardziły nawet porami i cebulą. Wyjątkowo im u mnie dobrze!
Powiesiliśmy w grudniu budkę lęgową na sowy. Niestety na razie nie zaobserwowaliśmy lokatorów. Nornice mają się świetnie :-)
Czy w Twoim przypadku coś zadziałało?