Studnia abisyńska, inaczej abisynka, to taka wywiercona dziura w ziemi na kilka metrów w głąb, wsadzona rura, na dole filtr, a na górze ręczna pompa. Działa na zasadzie tworzenia tłokiem ciśnienia, dzięki czemu woda z ziemi idzie w górę i voila! mamy wodę.
Tak to bardzo w skrócie i niefachowo mówiąc wygląda. U mnie wyglądało to nieco inaczej…
Za każdym razem, kiedy chciałam pompować, musiałam od góry zalewać wodą, żeby uszczelnić cały tłok i wytworzyć to ciśnienie, po czym woda dopiero szła (lub nie) w górę. Czasem zużywałam pół beczki wody na samo zalanie, żeby napompować te pół znowu – jak myślałam o konieczności użycia tej studni, to od razu stres, bo nie raz, nie dwa kończyło się porażką – po prostu brak wody. Dlatego w tym roku uzbroiłam się w trzy beczki na deszczówkę…
Koniec maja i początek czerwca był upalny i wystraszył mnie nie na żarty, kiedy w ostatniej beczce zobaczyłam dno, a studnia ogólnodostępna na działkach też pokazała figę i nie było nawet jak wiadrem resztek tej wody nabrać… I tak siedzę sobie raz na leżaku, ciesząc się słońcem, i patrzę w lewo, a tam sąsiad dwie działki dalej, podlewa ogród. Patrzę na niego, a on podchodzi do swojej abisynki, łapie na rączkę i sobie pompuje, a woda górą mu tryska i dalej bez problemu leci, leci i leci… Żadnego zalewania, żadnego problemu. Poziom wód gruntowych w maju wcale nie opadł do stanu krytycznego i dlatego studnia mi wyschła – nie. Albo studnia jest zepsuta i da się ją naprawić, albo już ma swoje lata się się skończyła – trzeba będzie wywiercić nową. Podjęłam decyzję, że się za to wezmę i zaczęłam studiować… google i ogłoszenia.
Obdzwoniłam chyba z 10 firm, które zajmują się wierceniem studni – albo zajęci, albo nie naprawiają, albo nie abisynki, albo urlop i proszę przywieźć samą pompę w przyszłym tygodniu… I porażka na tym polu, niestety nie udało mi się znaleźć nikogo, kto by miał cień chęci przyjechać i tą studnię sprawdzić, obejrzeć – skąd ja mam wiedzieć, czy to pompa zepsuta, czy może studnia zamulona? Naprawię pompę, a studnia dalej zepsuta i co sobie z tą naprawioną pompą zrobię…
Zaczęłam studiować temat głębiej.
Są pasjonaci studni abisyńskich, którzy stare egzemplarze pomp odrestaurowują i dają im drugie życie. Są znawcy pomp, którzy dzielą się doświadczeniem na youtube, wszystko pokazując bardzo dokładnie i doradzając, co i jak. Są strony, artykuły i mnóstwo informacji, na których bazując, w pierwszej kolejności, postanowiłam rozmontować pompę i zobaczyć jak się ma tłok.
Pompa to to, co na górze. Osadzona jest na rurze, przykręcona do niej z uszczelką, żeby powietrze nie dostawało się do rury tłoka.
W rurze jest klin, także z uszczelką. Kiedy woda jest zasysana, klin się podnosi i pozwala jej lecieć.
Dalej w pompie mamy tłok, połączony u góry z rączką do pompowania.
Odkręciłam tłok od góry i wyjęłam całość.
Teraz – najczęstszą przyczyną nieszczelności tłoka jest po pierwsze skorodowanie żeliwnej pompy – żeliwo jest porowate i w miarę upływu czasu, przy kontakcie z wodą, koroduje, jest rdza i ogólnie nie jest gładkie. Taką powierzchnię trzeba przeczyścić papierem ściernym lub drucianą szczotką – powierzchnia ma być gładka, żeby nie było potencjalnego przepływu powietrza, bo ciśnienie nam się nie wytworzy. U mnie ta powierzchnia była bardzo nierówna, więc ją papierem ściernym przeczyściłam.
Druga rzecz to wymiana uszczelki. Mamy uszczelki gumowe i skórzane. Ja w tym tłoku miałam założoną skórzaną. Mówią, że skórzane są lepsze, trwalsze. Koszt jest rzędu kilkunastu złotych na allegro na przykład.
Teraz tak – trzeba zmierzyć średnicę pompy – są 70 mm i 75 mm najpopularniejsze. Moja ma 75cm.
Średnica tłoka będzie ciut mniejsza, u mnie to jest chyba 70 mm.
Jak się nałoży uszczelkę na taki tłok o średnicy 75 mm, to wydaje się niemożliwym jego upchnięcie do dziury… A skoro średnica tłoka jest 70 mm, to też taka uszczelka była u mnie najprawdopodobniej założona. Obejrzałam film na youtube gdzie facet młotkiem wbijał tłok z nową uszczelką… Uszczelka u mnie łatwo dała się wyjąć i dość luźno chodziła – podejrzane?
Mój filmik pokazuje luzy tłoka w pompie:
No to rozkręcę tłok i wymienię uszczelkę. 15 zł za nową skórzaną 75 mm. Ścieram się, ścieram, staram się rozkręcić ten tłok, ale nie idzie. Skorodowany, zastany jakiś… Wygooglowałam i czytam, że faceci imadłami sobie pomagają i młotami i czegoś takiego rozkręcić nie mogą… ha… Już myślałam, że kupię nowy tłok cały (to koszt ok. 50 zł), ale przypadkiem spotkałam sąsiada z działek i zgadaliśmy się o tej studni, zaoferował, że mi ten tłok rozkręci… I tak zrobił. Mówił, że użył WD40 do tego. Zajęło mu to chyba z 2 godzinki, oddał mi tłok skręcony już z nową uszczelką. Jak tu nie wierzyć w ludzi? Hehe… Powiedział, że przed włożeniem muszę pomoczyć z dobę, dwie tą skórzaną uszczelkę – skóra jest super twarda i zmięknie trochę pod wpływem wody, dopiero można włożyć.
Tak zrobiłam, moczyłam dobę i podekscytowana zaczęłam wsadzać ten tłok w pompę od dołu, tak jak się spodziewałam – bardzo przydał się młotek. Powoli wbijałam, starając się równomiernie, żeby nie uszkodzić uszczelki (myślę, że gumową łatwiej byłoby tu uszkodzić – skóra jest bardziej elastyczna i wytrzymała). Z 10 minut się z tym ścierałam, może 15. Udało się! Przymocowałam tłok do rączki i skręciłam całą studnię.
Z tego podekscytowania nie zrobiłam żadnych zdjęć…
Moment prawdy…. Kilkanaście „pompnięć”, a przy pierwszym już czuć było różnicę i ciśnienie, które się wytwarza. Niczym u mojego sąsiada… woda trysnęła górą i zaczęła lecieć z kranu, czyniąc mój dzień najlepszym działkowym dniem czerwca tego sezonu…
Ps. Przepraszam wszystkich fachowców za używanie języka w odniesienie do studni i jej części, który może być nie-fachowy.
Joanna.
13 komentarzy