O zaletach ściółkowania rozpisuję się od ponad roku w związku z permakulturą, której założenia staram się wprowadzać na działce (jest nawet osobna kategoria na posty z nią związane).
Do mnie przemawia w tej chwili najbardziej idea nie przekopywania, przy jednoczesnym ściółkowaniu, czyli nie pozostawianiu gleby tzw. gołej, bo to zwykle nie ma miejsca w naturze (a chcemy naśladować naturę jak najbardziej). No i z tym ściółkowaniem to jest super idea i można słomą, zrębkami, sianem, świeżo skoszoną trawą, innymi ścinkami zielonymi, liśćmi, kompostem, gałązkami itp. itd. Super.
Tylko teraz, skąd to wszystko wziąć, jeśli się nie mieszka przy lesie lub łące, jeśli się nie ma hektara lub dwóch, skąd można pozyskać siano, jeśli się nie ma pola pszenicy, skąd dostaniemy słomę, jeśli się nie ma maszynki do przerabiania gałęzi na zrębki lub, co gorsza, dojścia do tychże gałęzi.
Jeśli mieszkasz w mieście i masz tam przydomowy ogródek albo działkę, jeśli nie masz skąd pozyskać materiału na ściółkę, bo nie kosisz trawy, nie uprawiasz pszenicy, nie masz zrębków i nie masz pieniędzy, żeby to wszystko kupić, to ten mini-poradnik jest właśnie dla Ciebie.
Skąd ZA DARMO pozyskać ściółkę.
Czy mieszkasz w domku, czy w mieszkaniu, zwykle ktoś niedaleko ma niejaki trawnik (bo to modne teraz i ludzie lubią, jak to wygląda), który sobie kosi. Podejdź, zapytaj czy byś nie mógł/mogła po koszeniu sobie tej jego trawy zgrabić. Dla niego korzyść, bo ktoś mu zagrabi, a dla Ciebie materiał na ściółkę. Dodatkowo może ma jakieś szybko rosnące krzewy, które przycina i odda Ci gałązki. To samo w ogródkach działkowych – może ktoś ma trawnik i nie ma kompostownika i właśnie nie wie, co z taką ilością trawy począć?
Regularna współpraca, regularne dostawy. Nawet mała ilość tej materii, ale często i zobaczysz jak szybko pomoże Ci wyściółkować Twój ogródek.
W ramach wdzięczności, możesz co jakiś czas podarować własne warzywka, wyhodowane przy pomocy tejże ściółki ;).
Uwaga – upewnij się, że sąsiad nie jest sympatykiem roundupu lub innych temu podobnych specyfików, niszczących tzw. chwasty. Zapytaj też, czy nawozi trawnik sztucznie. Jak już jesteś na tej stronie i czytasz tego posta o ściółkowaniu, to zakładam, że takich chemikaliów żadne z nas nie chce u siebie w ogrodzie ;).
Dodatkowa korzyść to zacieśnianie relacji międzyludzkich ze społecznością sąsiedzką. Nigdy nie wiesz, kiedy się to może obu stronom przydać… 🙂
Ja mam takiego właśnie Sąsiada – pozdrawiam Wojtka :).
Olx czy inne podobne serwisy aukcyjne, najczęściej te darmowe, są źródłem super ogłoszeń w kategorii Rolnictwo czy Dom i Ogród. Często znajdziesz tu rzeczy z Twojej okolicy, których ludzie chcą się pozbyć, nawet za darmo. Wiele jest aukcji np. o dostępnym sianie, które trzeba sobie tylko (czasem aż) odebrać. Słoma też nieraz będzie za darmo albo gałęzie ze ściętych drzewek.
Problem natomiast możesz mieć z transportem. Tutaj znowu odsyłam do sąsiada czy znajomego, co to może ma przyczepkę, i za kilka kg cukinii jest Ci ją w stanie pożyczyć :).
Handel wymienny rządzi w takich sytuacjach, a ludzie bardzo lubią warzywa ekologiczne, wyhodowane z miłością :). Nie bój się więc otwarcie o tym powiedzieć i wiedz, że kilogram Twojej cukinii nie kosztuje w tym czasie 1,50zł, a 10 zł, bo jest EKO i ORGANIC :).
Jeśli odwiedzam akurat rodzinę i patrzę, a oni skosili, to dawaj wyciągam wory i ładuję sobie tą trawę. Jeśli jestem u znajomych na grillu, patrzę, a tam stos zgrabionego materiału po cięciu żywopłotu przed imprezą, proponuję, że pomogę w jego posprzątaniu.
Dostrzegaj okazje i łap je. Nie wstydź się! Taka akcja dodatkowo na pewno wywoła pytania i zainteresowanie, co Ty tam w ogóle w tym ogrodzie robisz… Tu pozornie śmiechy i chichy, a Twoje doświadczenie może naprawdę kogoś zainspirować albo zaowocować współpracą w zakresie zasilania ogród w ściółkę lub jakąkolwiek inną.
Otwórz się. I bierz, co Ci Wszechświat właśnie oferuje :).
Spotykaj się z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, dołączaj do grup na portalach społecznościowych, chodź na kursy, wykłady, zjazdy, dziel się swoją wiedzą, oferuj, dawaj i przyjmuj. W takich miejscach/społecznościach poznasz osoby z podobnym doświadczeniem, planem, często z Twojej okolicy. Dowiesz się, że ktoś ma podobny problem i jak go można rozwiązać. Ten ma znajomego rolnika, tamten firmę transportową, a jeszcze inny mieszka przy lesie. Połączycie siły i ani się obejrzysz, a nie dość, że ogród zaścielony, to jeszcze nowi przyjaciele :).
W kupie siła!
np. http://ogrodniczaobsesja.blogspot.com/2016/01/kazdy-jest-ogrodnikiem-projektowanie.html
ostatnio kurs (ciągle trwa, gdy to piszę i można dołączać!) http://ogrodniczaobsesja.blogspot.com/2016/01/kazdy-jest-ogrodnikiem-projektowanie.html
Na jesień budzi się w ludziach nagle obsesja „sprzątania” o grabią oraz często palą liście – bo tam choroby, bakterie, zgnilizna i samo zło… Wykorzystaj to.
Zaproponuj, że zgrabisz i zabierzesz. Zapytaj, czy te zgrabione możesz sobie wziąć. Zwykle nie trzeba iść daleko, bo większość ludzi naprawdę grabi. I to jest super sport dla ciała, tylko korzyści dla przyrody marne. Ale za to Ty możesz skorzystać i kawałek przyrody, o który akurat dbasz.
W miejscach oddalonych od głównych dróg, możesz spokojnie zgrabić sobie liście. Nie bądź zachłanny, nie przyjeżdżaj ciężarówką i z ekipą pomocników, bo liście są ziemi też potrzebne i powinny leżeć tam, gdzie spadają. Natomiast jeśli sobie zagrabisz kilka worków z różnych miejsc, to nikomu krzywda się nie stanie.
Po lesie, łące, parku. Przejedź się rowerem. Wyłącz myślenie, a nie wiesz nawet kiedy jeszcze inny pomysł na pozyskanie ściółki przyjdzie Ci do głowy. Potem się nim podziel z innymi 🙂
A na koniec filmik, jak to Wrocław ściółkuje (zamierzone to, czy nie, ściółka jest :)).
Joanna.
0 comment
Mam jeszcze pytanie odnośnie możliwości wykorzystania w ogrodzie liści z orzecha włoskiego. Wiem, że nie wolno ich dawać do kompostu czy ściółkować innych roślin bo to wpływa na nie niekorzystnie. Zastanawiam się czy szkodzi natomiast samym orzechom. W naturze nikt ich przecież nie wygrabia tylko leżą tam gdzie spadną. Mam na swoim podwórku 4 włoskie orzechy. Jesienią to moc liści, które trzeba jakoś zutylizować a jednocześnie ciągły brak materiału do ściółkowania. Może wystarczy podgrabić je pod orzech? Czy znacie może jakieś inne sposoby na ich wykorzystanie skoro w ogrodzie nie ma odpadów?
Z góry dziękuję za ewentualne podpowiedzi oraz za inne świetne wpisy. Blog bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam i życzę udanego sezonu.
Edyta
pozdrawiam!
Pozdrawiam.
Edyta
Jeśli to zrębki, ja bym brała. Jeśli gałęzie, części zielone, też bym brała... W najgorszym razie można je przekompostować albo dodać do kompostu. Tak, zakwaszają trochę, ale jak dodasz innej materii, to zbalansujesz.
Mnie też by było szkoda tyle materiału.
W temacie wykorzystania zrębków, polecam Ci film "Powrót do Edenu" (gość to Paul Gautschi) jeśli jeszcze się nie zetknęłaś. Można znaleźć na youtube (Back to Eden), są tam też na polski tłumaczone. Albo tutaj https://vimeo.com/28055108
Teraz uświadomiłam sobie jedną rzecz. Moja mama uprawia borówkę amerykańską. To dość skomplikowana procedura bo trzeba wykopać jej dość spory dół i starannie przygotować kwaśne stanowisko. A jednak po jakimś czasie borówka zaczyna marnieć bo już ma nie dość kwaśno czyli kwasowość neutralizuje się z czasem ew można chyba posypać jakimś wapnem. A może wymyślimy jakiś prostszy sposób uprawy borówki na wzór Paula Gautschi - ściółkowanie tylko zrębkami iglaków :)
Pozdrawiam. Edyta
Do borówek niech Mama jeszcze wysypuje fusy od kawy, one lekko zakwaszają też. Ja tak robię, ale borówki mam cztery i słabe, po posadzeniu dwa lata temu miałam sezon z nornicami i mocno je sfatygowały, a w zeszłym roku była rekonwalescencja. Wrzucam tam właśnie fusy kawowe i iglaste części roślin, podlewam też gnojówkami od czasu do czasu.
Teraz jednak mam inne pytanie. Natknęłam się w jakimś artykule, że jeśli się nie da obornika czyli odpowiedniej dawki azotu to ściółka nie będzie się odpowiednio rozkładać a rośliny i tak będą wygłodzone. Ale jak się nie mylę to ten gość od Edenu też ani słowem nie wspominał, że daje obornik a jednak to wszystko działa. Bo ja chwilowo nie mam wcale dostępu do obornika i trochę się zmartwiłam.
Edyta