Zimą wszystko śpi – niedźwiedzie, ogród w Polsce i ja – śpię dłużej i spać chodzę dużo wcześniej, niż w lecie. Tak to działa na mnie.
Aż do mniej więcej końca grudnia.
Może to nowy rok, może zimowe promienie słońca, może wydłużający się dzień – coś w tym jest, bo ja już wypatruję znaków wiosny. Już szukam ciemiernika kwitnącego w ogrodzie, niestety jeszcze nie kwitnie. Już patrzę na pączki forsycji, czy pękają – jeszcze mróz. Już zaglądam, czy to zielone, co w ogrodzie, to już nowe, czy jeszcze po zeszłym sezonie (jeszcze po zeszłym – trawa, zboże ze słomy, które wyrosło – tyle zielonego :)). Już wypatruję kiełkujących krokusów na trawniku, patrzę czy wschodzą cebulowe spod słomy, szukam kiełkującego czosnku… Taka obsesja. Trochę niecierpliwość.
No i zaczynam w głowie snuć plany, jak zasypiam, to widzę, co tam zasieję, co posadzę, jak będę podlewała. Ha!
No i widzę ten kwitnący, pełen dorodnych warzyw ogród w głowie i mnie hasającą sobie boso wśród zieleni, a wokół śpiewają ptaki, a biedronki z okolicy zlatują się na pierwsze mszyce.
No i wspominam! Wspominam tą wiosnę, to lato, bardzo lubię lato. Patrzę na te zdjęcia i nie mogę uwierzyć, że ogród, który teraz jest cichy i jakby śpi,
za kilka miesięcy buchnie zielenią i kolorami.
No i dalej planuję, że na świeżo przygotowanej rabacie (warstwowo robiona, o tym tutaj) posadzę sobie pokrzywę i będę sobie z niej robić gnojówki. Do tego dosadzę żywokost i będę z niego robić tzw. herbatkę i używać go do ściółkowania, a może nawet trochę w ziołolecznictwo wejdę i korzeniami się zajmę.
Mam już jedną, jest piękna, okazała, o kształcie kuli niemalże i bialutka jak śnieg wiosną. Marzenie.
No a co z warzywnikiem – co w nim w tym roku posiać, może krzewów dosadzić, może kuli nasiennych użyć, może pomieszać z kwiatami, a na pewno jarmuż w rabatę kwiatową wsiać. A co w kostki słomy – dynie i cukinie tylko? Może ogórki po raz pierwszy posiać, bo mi ostatnio bardzo smakują. Może fasolę tyczną po raz pierwszy… No i wszędzie zioła – bazylia, mięta, melisa, oregano, kolendra…
A kwiaty?
Będę głównie obserwować ich wędrówki – jednorocznych, które się sieją – zobaczę, gdzie w tym roku sobie przycupną, oraz ziół – odkrywać melisę i kocimiętkę tam, gdzie do tej pory ich nie było. Będę kibicować cebulowym na wiosnę i bylinom w lecie.
Będę zrywać do wazonów i układać kompozycje.
No i będę jadła… jadła będę swoje, niepryskane, wyhodowane z miłością 😀
Macie podobnie? 🙂
Joanna.