Wielka niespodzianka mnie spotkała w kwietniu na działkach: Zarząd ROD zorganizował rozdrabnianie gałęzi, które były na terenach działek, oraz powalonych czy ściętych drzew. Co to znaczy dla mnie? Darmowe źródło materiału na ściółkę – materiał pewny, oddalony od ulic i spalin, czysty i lokalny – świeżutkie zrębki! Co z nimi zrobić?
Tak byłam podekscytowana faktem, że te zrębki tam są i dostępne dla mnie, że nie wiedziałam, od czego zacząć…
Oczywiście najpierw musiałam je przetransportować do ogrodu. Kilka kop takich zrębków z różnych drzew leży w innej części działek. Do tego przydała mi się taczka.
Najpierw wysypałam te drzew iglastych (poznałam po zapachu i częściach jakichś świerkowych w nich), które wysypałam na truskawki i tą część z borówkami, bezpośrednio.
Potem zrębki drzew liściastych też wysypałam na rabatę, na której póki co nic nie rośnie, prócz ściółki – z tą różnicą, że po drodze znalazłam sporo pokrzyw, które zerwałam i pod warstwę zrębków położyłam. Tak, żeby zrębki nie zeżarły azotu z głębszych warstw – do tego służyć mają im pokrzywy. Wysypałam też pod ich warstwę dodatkowo świeżo ściętą trawę, którą dostałam od sąsiadów. Tak pomieszane zrębki z częściami zielonymi (zawierającymi azot), zostawiłam na rabatach.
Część zrębków drzew iglastych – bo są ciemniejsze i takie jakby ładniejsze – wysypałam na ścieżki, uzupełniając korę, która już się wyniosła stamtąd i widać było czarną agrowłókninę spomiędzy. O robieniu takich ścieżek pisałam tutaj.
Resztę, jak chomik, zaczęłam zwozić na działkę i wysypywać koło kompostownika. Wprost nie mogąc ciągle uwierzyć w taki prezent! Wydaje mi się, że to poznika wszystko szybko, ale chyba na razie nikt sobie nie zdał sprawy, co to za cudo tam leży. Gdyby tak było, że tego nikt nie weźmie, to by się samo tam na miejscu przekompostowało i za kilka miesięcy – na jesień, mogłabym z tego skorzystać. Ale że nie wiem, jaka będzie przyszłość tego terenu i tych zrębków tam leżących, postanowiłam zgromadzić jak najwięcej w swojej części ogrodu i tam przekompostować.
Tutaj opowiadam, jak zabieram się do przekompostowania:
*
Świeżych zrębków drzew liściastych nie można użyć od razu, bo zawarte w nich substancje, gdy się rozkładają, mogą hamować rozwój roślin/warzyw. Mowa tu o garbnikach.
Dodatkowo każde świeże zrębki, przez rozkładające je mikroorganizmy, będą pobierać z gleby azot. Więc jeśli wysypiemy je pod rośliny od razu, na gołą ziemię i zmieszamy z nią, będziemy musieli zadbać o dodatkowe nawożenie, np. gnojówką z pokrzyw.
Dodatkowo zrębki, zwłaszcza iglaste, zakwaszają glebę – ale tutaj to już zależy, jaki efekt chcemy osiągnąć, może akurat potrzebujemy zakwaszenia, to wtedy zrębki takie są jak znalazł.
Ja wysypałam takie zrębki na rabatę, która jest budowana warstwowo od jesieni, w związku z czym jest już tam kilkunastocentymetrowa warstwa nad samą glebą – karton, materia organiczna, słoma. Położyłam na to trochę azotowych części (trawa, pokrzywa), a dopiero na to zrębki. Według mojego rozumowania, te zrębki nie wyciągną azotu bezpośrednio z ziemi, a z tej położonej przeze mnie warstwy. Czy to się sprawdzi, zobaczymy. Na tej rabacie planuję pomidory.
Jakie macie doświadczenia ze zrębkami?
Joanna.
* 1
35 komentarzy
Zastanawiałam się kiedyś nad kupnem takiej maszyny, ale nie produkuję tylu gałęzi. Nieopłacalne byłoby to dla mnie niestety :(
Pozdrawiam. Edyta
natomiast po rozłożeniu w formie ściółki nic takiego nie występuje , zrębki się powoli rozkładają , przerastają grzybnią i mają przyjemny zapach. Irek