Domek dla owadów roboty własnej vs. kupowany. Część 2

I oto mamy jesień, murarki to już dawno się zaklepały wszystkie w domkach – i tym własnej roboty, i tym kupowanym. O wrażeniach pisałam w kwietniu w części 1 – tutaj.
A teraz wrażenia po sezonie…

Domek roboty własnej właściwie się nie zmienił – jest pod daszkiem, nie działają więc na niego tak mocno deszcze.
Natomiast domek kupowany uległ nieco pogodzie… i chyba nie tylko.
Wygląda to tak, jakby do pozatykanych dziurek coś próbowało się dostać. A może to tylko deszcz…
Niektórych rurek wręcz brakuje, niektóre wystają.

Sam domek nie wytrzymuje naporu nabierających od wilgoci objętości szyszek… i rozchodzi się w szwach.

Od góry też gwoździe puszczają coraz bardziej, choć od początku był z tym problem.

Niezbyt obiecująco to wygląda przed zimą. Mam wrażenie, że taki domek to na jeden sezon. Jest wystawiony na warunki atmosferyczne, ale też chyba taka jest jego rola?
Ale zobaczymy kolejnej wiosny. Będzie część 3.

Joanna.

Related posts

Podsumowanie eksperymentu z podwyższoną rabatą metalową.

Prosta podpora na ogórki.

Mój nowy płotek do rabaty podwyższonej.

0 comment

Unknown 5 października 2017 - 07:39
Oj niedobrze to wygląda:/ Wniosek - lepiej zrobić coś samemu. Mam nadzieję że domek wytrzyma do wiosny...
AgataZ. 5 października 2017 - 10:31
Fajnie. No My też myślimy o takim domku, ale cos ostatnio na bok plany o nim poszły.
Anonimowy 13 lipca 2018 - 06:31
Ja taki domek zrobiłem z pieńka dębowego - nawierciłem różnej wielkości dziury, wykorzystałem również do tego trzcinę, mój "blok" ma już swoich mieszkańców.
Teraz przygotowuje się do stworzenia jeszcze jednego nowego domku dla owadów. :)
Ogrodnicza Obsesja 13 lipca 2018 - 08:27
Nooo takie własnej roboty są najlepsze :)
Add Comment