Kilka razy uprawiałam już ziemniaki, chyba ze dwa razy, zawsze w wałach ziemi. Kiedyś pisałam o tym tutaj i taka byłam dumna z tych pięknych rządków… A teraz dowiedziałam się, że ziemniaki rosną nie tylko w ziemi, ale nawet w kostkach słomy czy wieżach z siana i nie jest im więcej potrzebne. Rzuca się też ziemniaki na ziemię/trawę/ugór i dba o ich przykrycie, a one tak rosną, penetrując glebę i na następny rok można na takiej powierzchni zasadzić inne warzywa. Można więc w tej sposób przekształcić część trawnika w ziemię uprawną – dzięki ziemniakom.
Postanowiłam też spróbować znowu z ziemniakami w tym roku, ale w inny sposób.
Ziemniaki rzuciłam na ściółkę, którą przygotowałam jesienią (kartony, zrębki, siano).
Ziemniaki lekko wcisnęłam co poniektóre w tą ściółkę i na koniec przykryłam grubą warstwą siana.
I tyle.
Jak Wy uprawiacie ziemniaki? Macie doświadczenia z uprawą inaczej niż w ziemi?
Joanna.
0 comment
Życzę powodzenia w twoim eksperymencie, jestem ciekawa jego efektów.
Ślimaki, jak ślimaki... ale co na to gryzonie?
Tektura z wierzchu ogranicza dostęp wody do pozostałych warstw. Liście przerabiają się trochę dłużej, lecz nie ma to żadnego znaczenia, gdyż już w tej chwili są dobrą warstwą ochronną. Dziwi mnie tylko, że tektura na spodzie cała nie namokła od ziemi.
Teraz masz dwie opcje po ściągnięciu górnej tektury. Albo pozwolisz ściółce nabrać wody z powietrza, co potrwa, albo pod wieczór podlejesz grządki, żeby proces przyspieszyć. Po dwóch, trzech podlewaniach wszystko powinno być na tyle mokre, że tektura nie będzie już stanowiła warstwy zaporowej dla sianych warzyw.
Ps. Dzięki tym nornicowym sezonom mam wszędzie w ogrodzie kępy czosnku, którego ząbki wkładałam do nor, żeby odstraszyć gryzonie... :D
Ja dodam jeszcze, że warstwa tektura - liście - tektura to trochę za grubo faktycznie, ja bym dała liście, a na to tektura, a na to jeszcze siano/słoma/trawa skoszona - coś więcej. Wtedy masz dżdżownice i inne buszujące w liściach i w pierwszej warstwie tektury, a na górze jeszcze warstwa chroniąca tą całość i trzymająca wilgoć. A tak pewnie ta górna tektura zeżarła całą wilgoć :)
Jeszcze inny pomysł, to tekturę (obie warstwy) ściągnąć tam, gdzie chcesz siać nasiona, a tak jak Tomek mówi zostawić tam, gdzie może będziesz wsadzać sadzonki (tam zawsze można zrobić dziury i wsadzać). Ja bym jeszcze rozluźniła ziemię widłami (wbić, poruszać, wyciągnąć, ale nie przerzucać), a te liście sypnąć można na ziemię, która zostanie Ci "goła" i gdzie wysiejesz nasionka. A jak już wykiełkują, to dościółkować, można karton między rzędy, można inne materie, można kompostować na grządkach bezpośrednio i przykrywać np. tym kartonem.
Także nie łam się :) to, że ziemię przykryłaś, to i tak super już dla niej, a teraz tylko niezbędne modyfikacje do czasu, aż reszta się poprzerabia. Jak dalsze pytania, to pisz proszę :)
pozdrawiam!
Podoba mi się taki sposób sadzenia czosnku i jeśli nie zapomnę, to jesienią spróbuję. :)