Będzie o „szkodnikach” i trochę o „chwastach”, w tle biedronka pożerająca mszycę.
Bo to jest tak: w Naturze wszystko się dzieje z jakiejś przyczyny i wszystko płynie. Natura dąży do zachowania balansu. Natura nie lubi próżni, zawsze czymś ją zapełni. Mądra jest, najmądrzejsza.
Człowiek (dla odmiany) ma w głowie coś, co nazywa porządkiem, co ma być w założeniu mądrzejsze od tego, co było przed nim. Dlatego mamy kwadraty i prostokąty w ogrodach, plewienie i pryskanie, wszystko, żeby utrzymać ten „porządek” i, podobnie jak w medycynie, zaleczyć skutek, a przyczyna to już nieważna… Jak są mszyce, to opryskać, a jak są chwasty, to wyrwać. A jakie to ma konsekwencje, to już się człowiek nie zastanawia.
Dlatego jak są mszyce, to warto zaczekać chwilę, zanim sięgniemy po chemię.
Co jest w chemii, czy naprawdę wiesz? Czy raczej uspokaja Cię myśl, że jak kupione w sklepie, to przeszło „badania”, spełnia „normy” i jest w porządku, można używać?
Zanim sięgniesz po oprysk, spróbuj pomyśleć, czemu coś jest dla Ciebie problemem. A może problem jest jakimś rozwiązaniem? A może to jest jakiś znak, że czegoś brak lub czegoś za dużo? Może warto poznać przyczynę, zanim „zaleczysz” skutki?
Jak to jedna biedronka potrafi człowieka skłonić do refleksji…
Joanna.
0 comment
Cieszę się również, że wreszcie zaczynają się pojawiać artykuły w sieci na temat szkodliwości randapu. To cholerstwo wlazło do ogrodów i wyleźć nie może.
pozdrawiam bratnia duszo :D