Postanowiłam przypomnieć o czosnku ozimym.
W zeszłym sezonie zdecydowałam nie sadzić, a w tym już zatęskniłam.
Ostatni dzwonek dla mnie jest właśnie teraz, pod koniec października, chociaż przy obecnie zdecydowanie łagodnych zimach myślę, że nawet w listopadzie jeszcze wsadzać można. Często jeszcze zimą czosnek mi kiełkuje, podobnie jak inne cebulowe, za wcześnie. Na szczęście nic mu się nie dzieje, kiedy wracają jakieś mrozy.
Jest kilka zasad, ale wiecie jak to jest – jeśli coś się robi już wiele razy, to robi się wiele rzeczy na oko. Jak z gotowaniem.
Ja tak właśnie mam z sadzeniem czosnku.
Z zasad, to na pewno:
– sadzimy piętką do dołu, czyli tym miejscem, skąd wyrosną korzenie;
Muszę tu dodać, że mam wrażenie, iż czosnek jest bardzo żywotny i ma szansę nawet, jak się nam pomyli – wiele kęp czosnku rośnie u mnie po wrzucaniu ząbków i nawet pociętych na chybił trafił parę lat temu w dziury nornic. I są, wyrosły, mimo że równo nie wsadzałam. Tylko dygresja.
– fajnie zachować jakiś odstęp, z kilkanaście centymetrów, może dwadzieścia, między przyszłymi główkami;
– głębokość 3xcebulka, 6-8 cm może, u mnie na oko – robię dołek i wsadzam, nie za płytko;
Nie podlewam, lekko tylko zasypuję dołek.
W tym roku spulchniłam glebę przed sadzeniem widłami (ponoć to nie widły, tylko inaczej jakoś fachowo się to narzędzie nazywa… może ktoś pamięta, jak?).
Miejsce po cukiniach jest pełne resztek cukinii, które się tam powoli rozkładają, i kęp nagietków, a także innych, przypadkowych roślin, korzystających z cienkiej już ściółki i okazji do wzrostu.
Wycięłam trochę nagietków, ale poza tym nie robiłam nic.
Wycięłam trochę nagietków, ale poza tym nie robiłam nic.
Po wsadzeniu czosnku, wyściółkowałam całość sianem.
Ach jak to wspaniale znowu się pobrudzić ziemią, chyba ostatni raz w tym sezonie…
U Was czosnek wsadzony? A może wolicie wsadzać jary na wiosnę?
Ja raz miałam jary i był zdecydowanie mniejszy. Nie ma pewności co do powodów, ale jakoś tak mi zawsze bardziej po drodze z ozimym…
Joanna.
0 comment
Przypomniałem sobie jeszcze, co mnie jeszcze wstrzymało przed posadzeniem czosnku. Za dużo poradników Czuksanowa! :)
Pamiętam, iż niedawno widziałem księżyc prawie w pełni i gdzieś mi z tyłu głowy zostało, że pełnia to słaby czas na sadzenie. W dodatku ostatnio zbyt ciepło nie było, więc ostatecznie lenistwo zwyciężyło. Chociaż rozsądek coś tam mruczał, że przecież czosnek do wiosny w ziemi poleży, więc jakie to ma znaczenie, kiedy do ziemi trafił? :)
P.S. Jesteś jedną z nielicznych osób, które się cieszą, kiedy się pobrudzą. :D
no pełnia była faktycznie, ale mam nadzieję, że dzisiaj już jej nie ma, choć jak księżyc się zmniejsza, to też nie czas na sadzenie... ale co tam.
A ja to zrobiłam dzisiaj tylko z jednego powodu, a raczej dzięki niemu... po prostu cały dzień było pochmurno i ciemno i szaro, a 16.30 nagle wyszło słońce. Od razu mi się zachciało wyjść. No i tak się to skończyło właśnie. W planie było jutro :)
PS. To przecież nie brud... to ziemia! :)
Słońce działa cuda, szczególnie, kiedy długo bywa pochmurno. ;)
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że kalendarz księżycowy, to bardziej magia, niż rzeczywiste efekty. Czytałem, że różnice w plonowaniu pomiędzy warzywami pielęgnowanymi zgodnie z kalendarzem, a innymi, są rzędu kilkunastu procent, więc na kolana nie rzucają.
No i w dodatku ciężko kalendarz księżycowy odnieść do prowadzenia ogródka bez przekopywania i pielenia. A nawet jeśli ktoś ziemię porusza, to przecież przynajmniej przez kilka dni nie dzieje się z glebą nic, co by "promieniowanie" zakłócało.
A jeżeli chodzi o czosnek ozimy, to sadzę, oczywiście, nawet w grudniu mi się zdarza. Jedyne co trochę mnie denerwuje, to że ząbki które kupuję, są większe niż te, które uzyskuję.
wiesz, ten czosnek, co kupujemy, to tez nie wiemy, skąd i może był nawożony jakiś... może Twój jest mniejszy, ale na pewno zdrowszy tak, że wyrównuje ogólny bilans :D
G.B.