Jak pięknie mnie zaskoczył maj!
Spodziewałam się początku upałów, a z tym suszy przede wszystkim. Zamontowałam dodatkową beczkę na deszczówkę, czekając na letnie burze. A tu proszę – maj się okazał stonowanym miesiącem w tym roku, w wielkim przeciwieństwie do ubiegłego. Jak wspaniale w maju mieć wszystkie beczki wody po brzegi napełnione, a ogród – choć późniejszy ma start – oddycha!
Rozsady pomidorów nie udały mi się w tym roku kompletnie, ale poszły te malutkie roślinki i tak do gruntu po 15 maja.
Papryki ciągle na balkonie, biedne widać, że się męczą, ale noce takie zimne jeszcze były, że nie odważyłam się ich wysadzić. Planuję to zrobić pod koniec maja.
Posiałam dynie i cukinie w gruncie i na balkonie jako plan B, gdyby te w gruncie nie wyszły albo zostały zjedzone. Dynie w gruncie przykryłam uciętymi 5 l butelkami – założyłam taki jakby klosz w ramach ochrony przed ślimakami. Takie klosze trzeba niestety podlewać w razie braku wilgoci, a nawet podczas deszczu sprawdzić, czy ziemia nie przeschnie za bardzo.
Ślimaków sporo, zarówno nagich, jak i tych z muszlą, zwłaszcza winniczki są widoczne ze względu na swój rozmiar. Zebrałam jeden duży słoik okazałych egzemplarzy i wyniosłam poza działki.
Z początkiem maja dostałam świetny kompost z liści – przekompostowane liście po prostu, różne gatunki drzew. Wspaniałe jako ściółka, do zmieszania z ziemią przy sadzeniu, jako cześć kompostu, jako warstwa w rabatach – ogólnie do wielorakiego zastosowania.
Dostałam również obornik koński, z którego nastawiłam gnojówkę, zrobiłam jedną warstwę pod rabatę dyniową oraz wysypałam tu i ówdzie. Będę eksperymentować z tym materiałem, bo pierwszy raz mam tą przyjemność go używać.
Nastawiłam też na gnojówkę oczywiście pokrzywy, a w tym roku też zbierane całą zimę łuski cebuli i czosnku.
Pierwszy raz zrobiłam także oprysk z mleka koziego niepasteryzowanego zmieszanego z wodą na rośliny w celu zasiedlenia ich dobrymi bakteriami i prewencji przed chorobami różnego rodzaju. Taki oprysk należy wykonywać regularnie przez cały sezon i tak też zamierzam robić.
Odwiedził mnie ktoś – jeśli dobrze rozpoznałam, to kwietnica okazała. Dwa chrząszcze, duże (2-3 cm), przyleciały na pień gruszy, spić sok z kory. Z tego, co czytam, to gatunek dość rzadki i pod częściową ochroną. Miło, że sobie zamieszkały w jakichś próchniejących dziuplach na działce albo w jej okolicach.
W popularnym markecie LM na dziale ogrodniczym znalazłam cały kosz sadzonek majeranku, pachnących pięknie i wyraźnie żywych. Niestety, nie mogłam ich ani kupić, ani wziąć. Zostaną wyrzucone jako zwiędnięte…
Pięknie ogród zaczął kwitnąć. W pąkach są piwonie i róże, żeleźniak i nawet pustynnik w tym roku. Kwitną orliki, konwalie, irysy, niezapominajki, jarmuże i kalarepy, i jeszcze kilka innych.
Czuć już tą zieleń, trawa rośnie tak szybko, że moja kosiarka nie nadąża. Zielone owoce już mają maliny i porzeczki, kwitną truskawki.
Cały ogród w sianie, ale powoli zaczyna ono być coraz mniej widoczne wśród zieleni. Powoli idzie lato…
Wideo spacer z początkiem maja:
Rozsady pomidorów, oprysk z mleka i inne w połowie maja:
A co tam u Was słychać?
Joanna.
0 comment
Majeranku szkoda, nie wygląda nawet na zwiędnięty... Widocznie za dobrze zarabiają, skoro pozwalają sobie na takie marnotrawstwo.
Mogłaś jeszcze zapytać, gdzie go wyrzucą? Chociaż pewnie i tak by to nic nie dało.
Na południu mokro. Bardzo... 19 maja pierwszy raz w życiu widziałem dwa oberwania chmury z gradobiciem jednego dnia. Po pierwszym myślałem, że świeżo wsadzone pomidory połamało, ale niepotrzebnie się martwiłem, gdyż chyba się ucieszyły z kąpieli. Po drugim nawet nie sprawdzałem. :)
Od tamtej pory często pada i to momentami intensywnie. Ma tak być aż do piątkowego popołudnia. Cieszę się, że zrobiłem kilka grządek podwyższonych, bo jeśli miałoby częściej tak padać, niechybnie warzywa bez nich by pogniły. Ślimaki też się cieszą, nie muszą się przejmować, że w dzień wyschną...
Pozdrawiam!
Gradobicie to średnio, przynajmniej ja mam takie średnie doświadczenia. Ale wiem, że u nas tu w okolicy niektóre firmy mają takie działka przeciwgradowe i już strzelają, jak idzie jakaś chmura. Nie wiem, czy to dobrze...
Aż tak mokro, że warzywa by pogniły? To faktycznie obficie w wodę :). Niezależnie od tych krótkofalowych efektów, jakie to ma, to ja się cieszę, że trochę ogólnie ziemię nawodni, może co nieco się uzupełni w stosunku do ubiegłych lat....
Bodajże jodek srebra służy do "rozpędzania" chmur. W dłuższej perspektywie na pewno dobre to nie jest.
U mnie deszcz już nie wsiąka, a napadało go tyle, że mam w piwnicy więcej wody, niż było w 1997. Mogą być powodzie na południu, ponieważ wciąż pada.
Ale nie narzekam, bo liczę na to, że tak intensywnych opadów już więcej nie będzie. A to, co napadało, zostanie wykorzystane przez rośliny, szczególnie przez drzewa. Najważniejsze, że nie jest zimno i trwa sezon wegetacyjny. :)