W marcu 2020 pisałam o nowych rabatach kompostowych, które testowałam w sezonie – o ich zaletach, wadach i szczegółach ich tworzenia pisałam tutaj. Teraz czas na podsumowanie.
Miałam 6 rabat kompostowych, w których uprawiałam różne rodzaje dyni oraz kilka ogórków.
Najpierw odniosę się po kolei do zalet, które opisałam na początku:
- Zwiększenie powierzchni warzywnika – TAK
- Ochrona przed gryzoniami – TAK
- Lepsza ochrona przed ślimakami – NIE 🙂
- Zużycie nieprzerobionego kompostu, który mam – TAK
Oprócz ochrony przed ślimakami, wszystko się sprawdziło.
Przede wszystkim zwiększenie powierzchni uprawnej, w moim przypadku bardzo korzystne. Nie było absolutnie żadnych problemów z gryzoniami. Muszę też dodać, że w tym sezonie nie zauważyłam ich działalności również w reszcie warzywnika! Może akurat taki rok, natomiast przy tych rabatach dostępu broni siatka na dnie. Mogłam też wykorzystać kompost, którego nie zdążyłam rozłożyć jesienią, bo nie był do końca przerobiony. Dodatkowo, takie rabaty zakładam teraz (jesienią/zimą) z odpadków, które się bezpośrednio w nich kompostują. Oszczędzam sobie trochę pracy z przenoszeniem kompostu później.
Niestety, w rabatach kompostowych jakimś cudem musiałam przenieść jaja ślimaków z kompostu, choć starałam się uważnie to robić. Może były to już młode egzemplarze :). Ślimaki w większości tych rabat były, malutkie, na początku sezonu i dzielnie zjadały młode siewki dyni. Musiałam dynie zabezpieczać barierami z taśmą miedzianą (to też udany test). Dzięki tym barierom, siewki przetrwały. Ślimaki niestety atakowały też młode owoce. No cóż, rabata kompostowa nie ma wpływu na ślimaki – jak były, tak są.
Przy okazji, zbiór niechemicznych sposobów na ślimaki (ciągle aktualizowany) tutaj.
Jeśli chodzi o główne wyzwanie, czyli nawadnianie i przesychanie, to nawet nie było tak źle i pomogły też trochę dzbany typu Olla – polecam zapoznać się z moim filmikiem na ten temat tutaj:
Wszystkie dynie wymagały wzmożonego nawadniania w najgorętsze tygodnie lata, te na rabacie płaskiej również. Oczywiście, podwyższona grządka będzie zawsze szybciej wysychać, natomiast można ją zabezpieczyć (sianem, innymi materiałami) tak, żeby to opóźnić. Można spróbować zastosować dzbany czy inne systemy nawadniania, wedle możliwości. Natomiast dodatkową wadą jest nieprzewidywalność opadania gleby w rabatach. Spodziewałam się, że opadną, ale jedna z nich zrobiła rekord i spadła prawie do ziemi w ciągu krótkiego czasu. Były też takie, które opadły mało i nie przeszkodziło to w żaden sposób we wzroście roślin. Trzeba jednak wziąć to pod uwagę i starać się układać materiały w określony sposób lub odpowiednio wcześnie, żeby przed siewem ziemia już się uleżała.
Czy będę kontynuować z rabatami kompostowymi? Zdecydowanie TAK!
Główną i decydującą w moim przypadku zaletą jest właśnie zwiększenie powierzchni upraw, z którą to powierzchnią jest u mnie krucho. Rabaty umieściłam na trawie, w miejscu, gdzie nic wcześniej nie było uprawiane. Zdało to egzamin pięknie, miałam niezłe zbiory dyni, dodatkowo do tych, które miałam z jednej z rabat głównych. Polecam zapoznać się z krótkim filmikiem podsumowującym:
Jeśli macie problem z brakiem miejsca, to te rabaty są dla Was. Jeśli dodatkowo macie możliwość zastosowania jakiegoś automatycznego systemu nawadniającego, to już w ogóle jesteście w domu. Polecam jako alternatywę dla dużych rabat wzniesionych, ciekawą estetycznie 🙂 i opcję na zużycie nie przerobionego do końca kompostu albo nadmiaru materii organicznej.
W 2021 nie dokładam nowych siatek, wystarczy mi te 6, ale już wrzucam materiały – resztki z kuchni, liście itp. do siatek i otulam siankiem. Życzę owocnych eksperymentów z nowymi typami rabat i koniecznie podzielcie się wnioskami!
9 komentarzy