Trzmielina Fortune’a i żurawki |
Dzień był przepiękny, ziemia jeszcze w miarę wilgotna, więc idealna pora na opróżnienie tych doniczek, co mi się nazbierały już pod altaną…
3 x Cymbalaria „Snow Wave”
Żurawki (Heuchera) – 2 x „Cherry Cola”, 2 x „Chocolate Ruffles”
2 x Szałwia nemerosa (wspaniała) „Ostfriesland”
3 x Trzmielina Fortune’a
Pierwsze cymbalarie – to bylina poduszkowa, płożąca, do 10 cm. Jasne listki, obrębione na biało, małe białe kwiatki (jeszcze są!). Stosowana na skalniaki, murki, do zadarniania. Stanowisko półcieniste.
Decyduję wsadzić je przy murku granicznym, pomiędzy porzeczkami czarnymi. Nie jest to zbyt cieniste miejsce chyba, ale powinny dać radę 🙂 Kopię dołek, ziemię jeszcze wzruszam widłami. Podlewam wodą, podczas gdy doniczki w wodzie już stoją i czekają – zależnie od rośliny/sadzonki, zanim posadzimy cokolwiek, zawsze moczymy w wodzie. Dłużej, krócej, czasem nawet całą dobę! Ja trzymam kilka minut, bo doniczki były też już dobrze podlane. Do mokrego dołka wkładam wyciągnięte delikatnie sadzonki z bryłą ziemi. Wzruszam lekko korzenie. Przysypują ziemią i jeszcze raz obficie podlewam.
Posadziłam dwie obok siebie i jeszcze jedną dalej. Mam nadzieję, że ładnie się rozrosną między krzakami i na murku.
Doniczki znowu moczę w wodzie i przygotowuje dołki. Sadząc przy liliach, niechcący wzruszam koszyczek z cebulą. Lilie wsadziłam w koszyczki, żeby ich gryzonie nie pozjadały 🙂 Do dołka woda, na to sadzonka, ziemia i podlewam. Obcinam też stare pędy tak na mniej więcej 7 cm. Gotowe.
No i dwie żurawki. Muszę przyznać, że jeszcze kilka tygodni temu prychałam na ta żurawki w sklepach i oglądając programy ogrodnicze, nie widząc NIC w nich pięknego – same liście i jakieś słabe badyle, nazywane kwiatkami. I tak patrzyłam na te żurawki w każdym sklepie, w dodatku super drogie jak na jakieś liście – ok. 10zł za sadzonkę wszędzie, nie wiedziałam, o co tu chodzi, do czasu aż… sama kupiłam żurawki 🙂 No i bądź tu mądry… Po prostu jak się na coś człowiek często patrzy, to mu się to zaczyna podobać – gwóźdź marketingu, zadziałało 🙂 No i mam dwie odmiany – „Cherry Cola” ma bardziej czerwone liście, a „Chocolate Ruffles” – bordowe.
Cherry lubi półcień i cień i osiąga 20-45 cm. Cherry wsadzam więc pomiędzy śliwy i porzeczki – przez część dnia ten obszar jest zacieniony. Będą rosły koło hosty, więc mam nadzieję na ładny kontrast kolorystyczny :), Za to Chocolate wędruje do mojej nowo założonej rabaty bylinowo-cebulowej, po prawiej stronie. Dlatego, że trochę bardziej lubi słońce. Dorasta do 40 cm, sadzę ją trochę w rogu, żeby – jak się rozrośnie – wystawała na ścieżkę. Za nią rosną ostróżki, które ją przewyższą. Miejsce przed nią uzupełnię cebulowymi i jednorocznymi – taki jest plan. Sadzenie tak samo przebiega – dołek, woda, mokra sadzonka, ziemia, podlanie. Ponieważ wcześniej użyźniłam ziemię na tej nowo-założonej rabacie, teraz już nic nie dodaję. Voila!
Czas na trzmielinę. Z nią było podobnie, jak z żurawkami – wcale nie planowałam jej kupić. A kupiłam. Ten krzaczek jak może się płożyć w półcieniu, to się płoży. Jak się mu da podporę, to się będzie wspinał. Ponoć szybko rośnie i zadarnia, a spodobały mi się jego wesołe, zielono-żółte listki. Wsadzam z drugiej strony tej śliwy, koło której wsadziłam żurawki Cherry. Tam jest cień i załamanie ścieżki, którą mam nadzieję trzmielina wypełni. Planuję też poprzetykać ją jakimiś cebulowymi – zobaczymy jeszcze, jak to wyjdzie. Zasady sadzenia te same, żadnych dodatkowych zabiegów tutaj też nie robiłam.
No to pierwsza porcja jesiennych bylin gotowa.
A, dzisiaj zaskoczył mnie bardzo mieczyk abisyński – zakwitł bidulek tak nieśmiało, tak słabo – ale po to, żeby mnie tym ucieszyć! 🙂 jestem pewna, bo naprawdę nie dbałam o niego tak, jak powinnam, myślę, że za mało podlewałam i nie nawoziłam i byłam pewna, że abisyńskie to tak w pierwszym roku nie kwitną, bo za małe cebulki – gdzieś tak się naczytałam. A one teraz, kochane, zaczynają 🙂 Po kwitnieniu trzeba je wykopać i przechowywać w dość wysokiej temperaturze, bo 15-17 stopni.
Joanna.