Kupiłam tego zawilca bodaj w Praktikerze, bo nie mogłam się oprzeć, chociaż zamówione na jesień cebule i inne zawilce powinny być już w drodze…
Zaglądam w internet, a tu chaos – jedni piszą, że wsadza się na wiosnę, a na zimę wykopuje, bo nie zimują, chociaż czasem się udaje. Inni piszą, że sadzić można jesienią i są mrozoodporne. Ta konkretna odmiana, „Mr. Fokker”, pojawia się głównie w opisach sklepów internetowych, ale jak wpisuję „zawilec wieńcowy uprawa”, to opisów mnóstwo i każdy się czymś różni 🙂
Postanawiam więc posłuchać tego, co mam na opakowaniu:
Bulwki/kłącza są baaaardzo wysuszone, więc przed posadzeniem, przez dobę, trzeba moczyć je w letniej wodzie (to wyczytuję w internecie jednak i postanawiam się zastosować, bo brzmi sensownie). Zamaczam. Jak utrzymać letnią wodę w nocy? 🙂 Bez przesady ze stosowaniem się do tych reguł….
W międzyczasie obmyślam miejsce w ogrodzie. Ponieważ widzę, że lubią półcień i słońce, może to być gdzieś pod drzewem. Takie kłącza korzenią się też płasko, więc nie będzie to przeszkadzać ani drzewu, ani zawilcom. Pytanie – gdzie? Mam kilka drzew w części kwiatowej ogrodu – śliwy i brzoskwinie. Pod jedną brzoskwinią rosną już prześliczne białe zawilce ogrodowe, które kwitną na wiosnę. Ten na zdjęciu wygląda bardzo podobnie, jednak powinien kwitnąć czerwiec – sierpień. Decyduję, że część bulwek wsadzę obok tych białych zawilców, a drugą część pod czereśnię na mojej nowo-powstającej rabacie bylinowej.
Ziemię na nowej rabacie, żeby użyźnić, wymieszałam dobrą kupną oraz z odkwaszonym torfem. Koło drzew zrobiłam niezbyt głębokie dołki i teraz pytanie – jak wsadzić to coś? Gdzie góra, gdzie dół? Witold Czuksanow – jeden z prowadzących program „Rok w ogrodzie” dzieli się swoim doświadczeniem, tu cytat:
Dostajesz, człowieku, do ręki czarną bulwkę i zgaduj, gdzie pojawi się zielone. W takich wypadkach myślę sobie, że skoro natura postanowiła tak bardzo skomplikować ogrodnikowi zadanie, to niech je sama rozwiązuje. Moczę to po prostu dwa dni w wodzie i później wrzucam do dołka wykopanego w gruncie albo doniczki. Niech się dalej rośliny same martwią, co z tym fantem zrobić. [W. Czuksanow, „Ogród dla początkujących”, 2012, s. 24]
Nie napisał co prawda, jaki jest rezultat heheh, ale zakładam, że ma doświadczenie. Ja jednak uważnie się przyglądam i wydaje mi się, że dostrzegam zalążek pędu w każdej bulwie, więc układam tak, by znalazł się na górze. Jak się okaże, że to korzeń, to nic nie wzejdzie 🙂
Poczekamy, zobaczymy.
Joanna.
0 comment