Pełny kompostownik |
Co zrobić ze skoszoną trawą, chwastami, obciętymi gałązkami, resztkami roślin? Z liśćmi, przekwitniętymi kwiatami, opadniętymi owocami, popiołem drzewnym z kominka? Z obierkami ziemniaków i marchewki, liśćmi rabarbaru, rolkami po papierze toaletowym, kuchennymi ściereczkami z papieru? Co zrobić ze zwiędłą sałatą z lodówki, cytryną z herbaty oraz z herbacianą torebką i kawą z ekspresu? Zamiast wyrzucać do kosza, wyrzućcie w jedno miejsce w ogrodzie, a po paru miesiącach wyprodukujecie sami bogatą w składniki odżywcze dla roślin ziemię, poprawiającą strukturę gleby przy okazji, czyli kompost. To proste!
Kiedy już wybierzecie odpowiednie miejsce, czas zacząć składowanie. Żadnej folii nie dajemy na ziemię ani nic takiego. Ja wybrałam też trochę ziemi z dna kompostownika. żeby go powiększyć. Na dno dobrze na początek wrzucić coś, co będzie przepuszczać tlen, ja na przykład wrzuciłam pocięte łodygi słoneczników na jesień, można użyć gałązek też. Chodzi o to, żeby dno za bardzo nie było zbite. No i zaczynamy składować i tutaj w sumie rzucamy wszystko, jak popadnie, ale dobrze jest pamiętać o proporcjach węgla (brązowe) do azotu (zielone) – idealnie aby były 25:1 – 30:1 – wtedy najszybciej wszystko się przerabia – to tyle z literatury, jak ktoś chce, można to zgłębić. Ja wyznaję – nie patrzę na to, nie czytam, co jaki ma stosunek do czego, nie liczę – po prostu wrzucam trochę węgla, trochę azotu – to, co w ogrodzie i w domu się tworzy, to wrzucam. I czekam.
Co kompostujemy:
– części roślin, chwasty, przekwitnięte kwiaty
– obierki po warzywach, owocach, resztki owoców (np. łodyżki z winogron, skórki od banana, ogryzki jabłek)
– same owoce, warzywa (uwaga, nie za dużo – kiedyś nasypałam ze 2 wiadra jabłek i zaczęły gnić)
– skoszoną trawę
– fusy kawowe
– odchody zwierząt roślinożernych (np, kury, krowy)
– skorupki jajek (minerały).
– liście drzew
– gałązki, ogólnie drewno
– miękkie łupiny, np. orzeszków ziemnych
– tekturki, rolki po papierze toaletowym, ściereczki papierowe, chusteczki
– torebki po herbacie (z herbatą – pół na pół azot i węgiel)
– słomę
– stary chleb
– popiół drzewny.
– mięsa, kości, padliny (tak, niektórzy to robią!)
– chorych części roślin, np. porażonych chorobą liści (trzeba spalić albo wyrzucić), części roślin z chorobami grzybowymi itp. – tutaj niektórzy mówią, że niektóre choroby podczas kompostowania neutralizują się – ja mam taką zasadę, że jak nie jestem pewna, to nie wrzucam na kompostownik
– nasion traw, chwastów – często nie zdążą przekompostować i mogą nam się wysiać w ogrodzie (znowu zasada, jak wyżej)
– twardych pestek, łupin (np. orzecha włoskiego, pistacji, śliwek – dlatego tylko, że długo się rozkładają i po kilku miesiącach będziecie dalej mieć pestki czy łupiny – innych przeciwwskazań nie ma)
– odchodów zwierząt domowych (koty, psy) ani innych mięsożernych, w tym żwirków z kuwet
– skórek cytrusów, jeśli nie były dobrze umyte! na skórkach tych importowanych owoców znajduje się mnóstwo chemii
– nabiału, resztek zup na mięsie, tłuszczu zwierzęcego.
Kluczem są odpowiednie proporcje – bez przesady ani w jedną, ani w drugą stronę. Oczywiście, jak zrobimy kompost z samej trawy albo z samych liści, to też można. Takie komposty są także wartościowe i mają swoje przeznaczenie, np. z liści rozluźnia glebę, poprawia jej strukturę. Jeśli nie zachowamy proporcji w naszym kompoście, też nic się nie stanie, najwyżej będzie przerabiał się trochę dłużej… I teraz ważna rzecz – co kilka tygodni trzeba kompost przerzucić, żeby dostarczyć mu tlenu. Dobrze jest tutaj mieć drugi pojemnik, do którego wtedy po prostu przerzucamy kompost, a do nowego zaczynamy zbierać. Najwygodniej nam będzie tutaj użyć wideł, z braku laku – łopaty. I uwaga – dobry kompost nie śmierdzi! Więc nie bójcie się tej pracy. Jeśli coś potwornie w Waszym kompoście cuchnie, to znaczy, że gnije i że nie jest dobrze – tym bardziej trzeba go przerzucić! Ja mam raczej problem z tym, że kompost zbyt szybko mi przesycha – w takich wypadkach trzeba go normalnie podlewać. I znowu, jeśli tego nie zrobimy – nic się kompostowi nie stanie, po prostu dłużej będzie się przerabiał. Ostatni (i pierwszy w życiu kompost) przerabiał mi się prawie rok! Ale jaka satysfakcja z rosnących na nim na wiosnę warzyw! 🙂
6 komentarzy
dla mnie najważniejsze nie jest szybkie tempo - byle szybciej, i nie przeszkadza mi, jeśli mam na kompost czekać trochę dłużej.
pozdrawiam!
jeśli chodzi o liście orzecha, zajrzyj proszę do tego posta - opisałam wyczerpująco :) http://ogrodniczaobsesja.blogspot.com/2017/07/wszystko-o-wpywie-orzecha-woskiego-na.html