Chemiczne zaprawianie nasion jest be. Moim zdaniem. Bejcowanie nasion brzmi dla mnie jak lakierowanie pomidora. Zwracam też uwagę na to, jakie kupuję nasiona. Te w różowych skorupkach dla mnie odpadają. Nie ufam chemicznemu zaprawianiu po prostu. Jeśli już ktoś chce w jakikolwiek sposób nasiona zabezpieczyć, są do tego alternatywy.
Bo się obawia chorób. Zabójcze wirusy i grzyby tylko czekają, aby zeżreć nasze nasiona albo siewki. Niebezpieczne bakterie czają się wszędzie. Nom nom nom! I po sałacie. Dlatego się zaprawia.
To taka kąpiel (sucha lub mokra) w środku przeciw wyżej wymienionym czynnikom, uważanym za niebezpieczne. Ma za zadanie zdusić je w zarodku – zapobiec rozwojowi lub wyleczyć na samym początku istnienia.
Kiedy tak czytam w internetach, że do pracy z zaprawianiem trzeba stosować odzież ochronną na twarz i ciało, a po zaprawianiu najlepiej ją wyrzucić, to włos mi się na głowie jeży. Radzi się, żeby kupować nasiona już zaprawiane, żeby było mniej roboty… No ludzie.
Nie zaczynam tematu o chemii, bo to można mówić i mówić, a to że przecież chemia jest wszędzie, że ja ją też jem i mam lodówce ze sklepu, że nasiona tej papryki, co ją kupiłam, były na pewno zaprawiane, a ona sama pryskana 50 razy… tak. Ale kiedy mam wybór, to świadomie wybieram – nie używam chemii.
Ogarnę na początku, informując, że takie są, ale nie o takie mi w tym artykule chodzi. Skupię się na tych, co można sobie zrobić w domu z czegoś, co wiemy, czym jest albo było.
Chyba najpopularniejsza jest herbatka z rumianku. To zioło działa bakteriobójczo, a zaprawia się nasiona, mocząc je w wywarze z rumianku (takim podwójnym – dwie torebki albo dwie łyżki luzem na szklankę), tak z pół godziny, można dłużej. Ponieważ moczymy tutaj w cieczy (trudno moczyć w piasku, ale dla podkreślenia), to robimy to bezpośrednio przed siewem, bo nasiona już nam napęcznieją, co dodatkowo przyspieszy kiełkowanie. Myślę, że można i zostawić na całą noc, czemu nie. Ale nazajutrz koniecznie wysiać!
Kolejny cudowny specyfik. Ja czosnek stosuję do oprysków w ogrodzie – prewencyjnych i na choroby, grzyby. Pisałam o tym na przykład tutaj.
Macerat z czosnku (na wodzie) można stosować też do zaprawy nasion. Ja bym nawet zastosowała wywar, ale o tym później…
To drzewo/krzew z rodziny różowatych, którego części posiadają właściwości m.in. bakteriobójcze.
Do zaprawiania na mokro wykorzystuje się wywar z gałązek czeremchy, pociętych, rozwijających się wiosną (zanim wypuszczą całe listki). Gałązki gotujemy z pół godziny, po przestudzeniu mamy ciecz gotową do zaprawy. Moczymy całą noc, aby nazajutrz wysiać.
Do zaprawiania na sucho wykorzystuje się popiół ze spalonej czeremchy. Czyli bierzemy ten popiół, bierzemy nasiona, razem do słoika i lekko trzepiemy tak, żeby nasiona pokryły się popiołem. Zaprawione.
Jeśli nie mamy czeremchy, można też wykorzystać popiół po spaleniu innych drzew liściastych tak samo, jak w punkcie 4.
Do zaprawiania cebulek kwiatowych można użyć wywaru z aksamitki. Można w tej zaprawie też zamoczyć korzenie młodych rozsad.
Gotujemy 0,5 kg suszonych roślin aksamitki w 3l wody około pół godziny i preparat gotowy.
o właściwościach bakterio- i grzybobójczych, odkażających
to: kora dębu, pokrzywa, skrzyp polny, wrotycz. Grejpfrut. Cebula.
Te powyższe przepisy np. na wywar, to tylko przykłady. To, że nie ma przepisu na wywar ze skrzypu w połączeniu z wyciśniętym czosnkiem nie znaczy, że to nie zadziała. Uważam, że dobrze jest takie przepisy znaleźć i kierować się nimi, ale jeszcze lepiej jest je przetestować i dostosować do siebie. Brać na czuja.
Na przykład:
Ja czuję, że wywar z kory dębu zrobiłby dużo dobrego korzeniom porzeczki czarnej. Akurat będę miała pod ręką korę dębu przy sadzeniu porzeczek, to tak zrobię, jeśli będę czuła, że to jest właściwe w danym momencie.
Znając właściwości roślin i ogólne zasady robienia wywarów, maceratów czy papek, można trochę poeksperymentować i popróbować sobie wedle własnych odczuć. A jeśli ktoś nic nie czuje w tym temacie, to jak najbardziej ja nie zniechęcam do czerpania z wiedzy i już sprawdzonych przepisów innych.
Z czasem jednak takie przepisy można traktować jako wskazówki, a nie tzw. biblię. Dlatego zachęcam do zaufania sobie. Coś nam czasem nie wyjdzie, potraktujmy to jak doświadczenie, swoje własne (którym można się dalej podzielić).
Temat na pewno nie jest wyczerpany!
Macie jakieś własne, naturalne sposoby na zaprawiania nasion, których tutaj nie wymieniłam?
Joanna.
http://www.ogrodowisko.pl/
http://forumogrodnicze.info
https://bucardimaria.com/
0 comment