W zeszłym sezonie niestety studnia mi wyschła jakoś na jesień, kiedy jeszcze było gorąco… Poziom wód gruntowych chyba opadł poważnie ogólnie w Polsce i bardzo trudno było cokolwiek wypompować z mojej abisynki. W tym roku okazało się, że w studni zawiniła uszczelka (opis, jak sama naprawiłam sobie abisynkę tutaj), ale tak czy owak postanowiłam zamontować drugą rynnę z drugiej strony dachu, żeby zbierać jak najwięcej cennej, najlepszej, miękkiej wody deszczowej.
Podaję prostą instrukcję, jak można to zrobić samemu, z użyciem kilku podstawowych narzędzi.
Stan wyjściowy po drugiej stronie dachu był taki:
Długość dachu trochę ponad 3m.
Trochę trzeba było przemyśleć i objeździć wszystkie sklepy, żeby zobaczyć, jakie w ogóle są możliwości montażu. Jak widać, dach wystaje poza belki i nie jest to najprostsza instalacja, ale też dach nie jest duży i rynny nie będą ciężkie, więc…
3 x kątownik
2 x 2 m rynna o przekroju 100mm (4m nie weszłaby do auta)
3 x uchwyty do rynny
2 x zakończenia rynien
1 x łącznik z dziurą do spływu wody
1 rura o przekroju 100mm do spływu bezpośrednio do pojemnika
śruby do wkręcenia w drewno
śruby z przekładkami do zamontowania uchwytu do kątownika
skalpel
wkrętarka
drabina
poziomnica
Dodatkowo: pomocnik płci męskiej 🙂
Pierwszy krok to obcięcie papy z dachu. I właściwie tutaj kończy się rola skalpela.
Teraz mocujemy uchwyty rynny do kątowników pod specjalnym kątem, bo w tym przypadku rynny mają lekko nachylać się do środka, gdzie będzie pojemnik na wodę.
Kolejny krok to przymocowanie ich do poddasza i w tym wypadku nie mamy wyboru – są trzy belki i tu właśnie mocujemy uchwyty.
Następnie przypasowujemy rynny do długości – u nas wystają poza dach, myślę, że to nie problem, więc tak zostawiamy. Wygląda to może na zdjęciu komicznie, ale w rzeczywistości nie zwraca uwagi :).
Mocujemy łącznik tak, żeby był stabilny – u nas rynny zachodzą dość mocno do środka łącznika, dzięki czemu jest małe ryzyko, że konstrukcja się rozpadnie pod wpływem silnego wiatru na przykład.
Robimy test, czy woda spływa w dobrym kierunku. Nakładamy zakończenia rynien.
Pod rynną wykopałam dołek głębokości około 20-30 cm, żeby w niego wsadzić pojemnik. Dla stabilności.
Na górze mamy krótki łącznik, który przypięty jest opaskami (znowu nieprofesjonalnie – lubię tak :)), a rura (szara) wchodzi w ten łącznik.
Ta szara rura może nie jest kolorystycznie dopasowana do całości dezajnu, ale – znowu – spełnia swoją rolę, a to jest dla mnie najważniejsze.
Działa to tak, że rura pionowa jest długości takiej, aby wchodziła na dobre 50 cm w dół, do pojemnika. Zamoczona jest w wodzie. Wkładam ją po prostu w pojemnik.
Tak wygląda efekt końcowy:
Miałam obawy, czy konstrukcja przetrwa wichury i ulewy, ale przetrwała bez szwanku. Kiedy chcę skorzystać z wody w pojemniku, dla ułatwienia po prostu ściągam wieko wraz z rurą, po skończeniu ponownie ją zakładam.
Joanna.
7 komentarzy