W zeszłym sezonie niestety studnia mi wyschła jakoś na jesień, kiedy jeszcze było gorąco… Poziom wód gruntowych chyba opadł poważnie ogólnie w Polsce i bardzo trudno było cokolwiek wypompować z mojej abisynki. W tym roku okazało się, że w studni zawiniła uszczelka (opis, jak sama naprawiłam sobie abisynkę tutaj), ale tak czy owak postanowiłam zamontować drugą rynnę z drugiej strony dachu, żeby zbierać jak najwięcej cennej, najlepszej, miękkiej wody deszczowej.
Podaję prostą instrukcję, jak można to zrobić samemu, z użyciem kilku podstawowych narzędzi.
Kupiłam dwa dodatkowe pojemniki na wodę po 300l każdy, żeby docelowo zbierać do 820l (jeden 220l pojemnik już stoi). Po jednej stronie dachu altany są już rynny i woda spływa do 220l + 300l . Teraz czas na drugą stronę.
Stan wyjściowy po drugiej stronie dachu był taki:
Długość dachu trochę ponad 3m.
Trochę trzeba było przemyśleć i objeździć wszystkie sklepy, żeby zobaczyć, jakie w ogóle są możliwości montażu. Jak widać, dach wystaje poza belki i nie jest to najprostsza instalacja, ale też dach nie jest duży i rynny nie będą ciężkie, więc…
3 x kątownik
2 x 2 m rynna o przekroju 100mm (4m nie weszłaby do auta)
3 x uchwyty do rynny
2 x zakończenia rynien
1 x łącznik z dziurą do spływu wody
1 rura o przekroju 100mm do spływu bezpośrednio do pojemnika
śruby do wkręcenia w drewno
śruby z przekładkami do zamontowania uchwytu do kątownika
Narzędzia potrzebne:
skalpel
wkrętarka
drabina
poziomnica
Dodatkowo: pomocnik płci męskiej 🙂
Pierwszy krok to obcięcie papy z dachu. I właściwie tutaj kończy się rola skalpela.
Teraz mocujemy uchwyty rynny do kątowników pod specjalnym kątem, bo w tym przypadku rynny mają lekko nachylać się do środka, gdzie będzie pojemnik na wodę.
Kolejny krok to przymocowanie ich do poddasza i w tym wypadku nie mamy wyboru – są trzy belki i tu właśnie mocujemy uchwyty.
Następnie przypasowujemy rynny do długości – u nas wystają poza dach, myślę, że to nie problem, więc tak zostawiamy. Wygląda to może na zdjęciu komicznie, ale w rzeczywistości nie zwraca uwagi :).
Mocujemy łącznik tak, żeby był stabilny – u nas rynny zachodzą dość mocno do środka łącznika, dzięki czemu jest małe ryzyko, że konstrukcja się rozpadnie pod wpływem silnego wiatru na przykład.
Robimy test, czy woda spływa w dobrym kierunku. Nakładamy zakończenia rynien.
Pod rynną wykopałam dołek głębokości około 20-30 cm, żeby w niego wsadzić pojemnik. Dla stabilności.
W pokrywie pojemnika wycięliśmy dziurę, która wygląda zupełnie nieprofesjonalnie, ale spełnia swoją rolę.
Na górze mamy krótki łącznik, który przypięty jest opaskami (znowu nieprofesjonalnie – lubię tak :)), a rura (szara) wchodzi w ten łącznik.
Ta szara rura może nie jest kolorystycznie dopasowana do całości dezajnu, ale – znowu – spełnia swoją rolę, a to jest dla mnie najważniejsze.
Działa to tak, że rura pionowa jest długości takiej, aby wchodziła na dobre 50 cm w dół, do pojemnika. Zamoczona jest w wodzie. Wkładam ją po prostu w pojemnik.
Tak wygląda efekt końcowy:
Miałam obawy, czy konstrukcja przetrwa wichury i ulewy, ale przetrwała bez szwanku. Kiedy chcę skorzystać z wody w pojemniku, dla ułatwienia po prostu ściągam wieko wraz z rurą, po skończeniu ponownie ją zakładam.
Joanna.
7 komentarzy
I super wyszło, a widzę że i pojemnik macie specjalnie przeznaczony na deszczówkę? 🙂
Super porada, właśnie zastanawiałam się, jak przymocować rynnę do mojej altanki ze skośnym dachem!
dziękuję i pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że się przydało!
Bardzo mi Pani wpis pomógł. Dziękuję 🙂
O to bardzo się cieszę! 🙂
Trzeba było dać deskę okapową i do niej zamontować uchwyty bo, jest za mało uchwytów, wysokie temperatury a, zimą śnieg to może nie wytrzymać i powygina rynne
Dziękuję za komentarz!