Aksamitki były w moim rodzinnym ogródku od zawsze, to chyba najbardziej powszechne kwiaty, jakie znam :). Może Wy macie inne doświadczenia, ale dla mnie to po prostu norma, że na jesień nasiona się zbiera, a na wiosnę znowu wysiewa.
Dlaczego warto kupić ta jedną paczkę nasion tej wiosny lub z kimś się wymienić na ich garść?
To rośliny jednoroczne, więc nasiona w ziemi raczej nie przezimują, ale za to pod koniec kwietnia możesz już wysiać w ogrodzie tam, gdzie chcesz je mieć albo po prostu rozrzucić na wietrze i dać im się osiedlić, gdzie chcą :). Możesz też przygotować w domu czy w szklarni, jeśli dysponujesz, rozsadę i potem wysadzić w maju – wtedy szybciej Ci zakwitną. Bardzo łatwo kiełkują i dość szybko rosną. Sadzonki dobrze się przyjmują i najlepiej je wysadzać przed kwitnieniem, chociaż w sklepach ogrodniczych znajdziesz też te już kwitnące. Zaletą tego jest, że widzisz, jak kwiat dokładnie będzie wyglądał, ale wiadomo, że kwitnącej już roślinie trochę trudniej się przyjąć i będzie trzeba o nią bardziej dbać, podlewać itp.
Z jednego opakowania będziesz mieć ładny rządek aksamitek. Z każdego jednego kwiatuszka (a kwitnie obficie, na jednym krzaczku możesz mieć kilkanaście do kilkadzieścia (no jak napisać 20-30 🙂 ? kwiatów) będziesz mieć jakąś setkę nasion :). Z jednego krzaczka jak wyzbierasz, to już masz jakieś 20 razy jedna paczka, a jak ogarniesz skrupulatnie wszystkie krzaczki, to za rok masz równowartość jakichś stu paczek, myślę :).
Z mojego doświadczenia aksamitka to najbardziej płodna roślina pod tym względem! 🙂
Miałam aksamitek odmianę pełną, a po zebraniu nasion w kolejnym roku wyszła mi nie-pełna (ale też nie pusta :)). Inni piszą, że aksamitka może powtarzać cechy rośliny matecznej przez jakiś czas, a potem się „wyradza”.
Ja lubię to wyradzanie – zawsze jest niespodzianka, co wyrośnie. Do tego wydaje mi się, że taka roślina będzie silniejsza, zdrowsza, bo jakby rośnie na swoich zasadach, a nie jest spreparowana i przygotowana do wyglądania w ten czy inny sposób.
Aksamitki zawsze są piękne – pełne, niepełne, pomarańczowe, ogniste, waniliowe czy żółte :).
To tutaj to sprawa indywidualna, ale ja lubię ten ich charakterystyczny zapach – każdy wie, o czym mowa. To jest zapach aksamitkowy! Nie do opisania ani porównania.
Można go nie znosić, ale to też nie jest tak, że ciągle będziesz go czuć, jak masz aksamitki w ogrodzie. Musisz się naprawdę zbliżyć albo rozetrzeć liście tej rośliny, żeby zapach Cię zaatakował, więc nie warto tylko z tego powodu rezygnować z tych super-kwiatów!
Aksamitki swoim zapachem zwabiają szkodniki korzeni np. warzyw, ale też innych bulw, cebul roślin ozdobnych – nicienie. Te szkodniki przyłażą i wchodzą np. do buraka i deformują nam to, co byśmy chcieli zjeść, a cała roślina karłowacieje. Wejść mogą też np. w cebulę tulipana, i zamiast liliokształtnego kielicha, dostaniesz skarłowaciały. W korzeniach roślin powodują taki nieprawidłowy przyrost tkanek, blokując dobry przepływ substancji odżywczych z korzeni, no i jako skutek – marnieją rośliny. Tak może się zdarzyć.
Nicienie mogą siedzieć w ziemi przez kilka lat, dlatego jeśli na tym samym miejscu mamy ciągle np. warzywa, które są podatne na dany rodzaj nicienia, to możemy się spodziewać tego samego co roku.
Bardzo popularne jest wsiewanie aksamitek w cały warzywnik. Pójdźmy krok dalej i siejmy je na rabatach kwiatowych i pomiędzy krzewami.
W pełni sezonu możesz zrobić śliczny bukiecik aksamitkowy – w zależności od odmiany, mały lub większy. Te kwiaty długo trzymają się po ścięciu, a zebranie kilku nie uszczupli wcale Twojej rabaty.
*
Kwiaty, a dokładniej płatki aksamitki rozpierzchłej są jadalne na surowo – są super źródłem luteiny, beta-karotenu, olejków eterycznych i likopenu, więc dodaj sobie parę do sałatki – jeszcze jak pięknie to będzie wyglądać!
Oprócz tego, że takie pożyteczne i łatwe w uprawie, do tego są po prostu prześliczne. Ognisty, żółty i biały ich kolor może być uzupełnieniem rabat kwiatowych i pięknym akcentem w każdym warzywniku.
To takie ogrodowe super-foods, taki must-have – no ja już nie wiem, jak te modne nazwy po polsku napisać… No taki ogrodowy niezbędniosz, taki musiszmieciosz, taka super-roślina to jest – aksamitka właśnie :).
Macie?
Joanna.
*
14 komentarzy
Wypróbowałam też ich płatki jako dodatek do sałatek. Podobno w Gruzji robi się też z nich przyprawę - taką podróbkę szafranu. To zamierzam zrobić w tym sezonie. Tyle ich wysiałam, że napewno będzie z czego.
Nagietki też oczywiście muszą być - z nich będzie maść na trudno gojące się rany. No i po raz pierwszy nasturcja. Nigdy jej nie siałam - nie wiem czemu?
Pozdrawiam. Edyta
pozdrawiam!
Zainteresowałam się tym tematem 2 lata temu. w ubiegłym roku zaczęłam coś robić, zaściółkowałam ogród na zimę. Wszystko raczej bez ładu i składu bo mój małżonek to chłopak z miasta i nie podziela moich zainteresowań więc często idę na kompromisy. Poza tym chyba nie mam talentu do planowania bo wychodzę na ten mój ogród i nie wiem gdzie co mam siać i sadzić. Poza tym to tak podobnie jak Ty, co się da suszę, zamrażam, wekuję. Jakieś tam przemyślenia tez miewam :)Miło mi, że uznałaś je za wartościowe. Postaram się dzielić nimi jak najczęściej.
Pozdrawiam! Edyta
Pozdrawiam. Edyta
Ja wczoraj robiłam to po raz pierwszy i sama jestem ciekawa co z tego wyjdzie.
A może Ty lub ktoś z Twoich czytelników już to stosował i się wypowie jak poszło?
To oczywiście nie mój pomysł tylko gdzieś podpatrzony albo wyczytany ale już nie pamiętam gdzie.
Tak sobie pomyślałam, że ten mój wpis nie powinien być chyba w tym miejscu choć do aksamitek też można go zastosować:) ale nie wiem gdzie właściwie powinien być więc możesz go przenieść tam gdzie uważasz.
Pozdrawiam.Edyta
Edyta
kiedyś tak próbowałam z rolkami papieru, kiedy jeszcze robiłam rozsady w domu. W tym roku nie przygotowuję rozsad, bo nie mam jak się nimi regularnie zajmować, a dodatkowo mam dość ciemne mieszkanie i zawsze te moje młode były takie powyciągane... Ale jak raz zastosowałam te rolki, to pamiętam, że mi się porozpadały trochę już w domu (więc trzeba je do głębszego pojemnika powkładać może) no i trochę podpleśniały, ale to nic. Myślę, że to ogólnie jest fajny pomysł i jak się to umiejętnie wykona, to raz, że mniej roboty, a do tego dajesz drugie życie rolkom od papieru :)