Pospolicie u nas występująca murarka ogrodowa to gatunek pszczoły, żyjącej samotnie lub w koloniach. Nie żądli, nie daje ludziom miodu, ale za to zapyla rośliny, a w uprawach bardzo jest to pożądane.
Najczęściej zasiedla wszelkie puste, suche łodygi roślin i inne podobne szczeliny. Składa jajeczka w takich rurkach, z których na kolejną wiosnę wylęgnie się nowe pokolenie.
Przyjmijmy, że zaczyna się wiosną, kiedy z jajeczek wykluwają się samce, a po nich samice. Koniec marca/początek kwietnia to już ich czas. Samice są zapładniane i zaczynają pracować nad nowym pokoleniem – szukają szczelin i składają tam jajeczka, oddzielając je od siebie przegrodami. Dla każdego przewidziana jest porcja pyłku i nektaru. Kiedy dotrą do końca takiej rurki, zamurowują ją. W tym stanie jajeczka są bezpieczne aż do następnej wiosny.
Najlepiej jest wystawić domek czy hotel dla owadów, własnoręcznie wykonany lub kupiony. Domek nie musi być skomplikowany, wystarczy dla samej murarki pęk pustych w środku, suchych łodyg roślin, np. trzciny lub rdestowca o średnicy 6-12 mm. Taki pęk powinien być osłonięty od bezpośredniego działania deszczu i wiatru, a zarazem wisieć lub leżeć w miejscu nasłonecznionym. Warto pomyśleć o zabezpieczeniu go przed ptakami.
Wiele ogrodów, organizacji czy prywatnych osób ma u siebie murarki, prowadzi niejako ich hodowlę, poprzez zapewnianie im schronienia przez cały sezon, a na jesień/zimę – wydłubywanie kokonów z rurek i przechowywanie w chłodniach, gdzie bezpiecznie czekają na wiosnę. Można dostać lub kupić takie kokony. Ja dostałam ok. 100 sztuk od Owoców Lutyni spod Wrocławia. Jest to taki startowy pakiet pszczół, które już potem – jeśli zapewnimy im odpowiednie warunki – będą na stałe gośćmi w naszym ogrodzie. Trzeba pamiętać, żeby zapewnić odpowiednią ilość rurek w stosunku do ilości pszczół. Jak mam 100 pszczół (część jest samców), to myślę że ze dwa razy więcej powinnam mieć rurek. Rurki max. długości ok. 30 cm i można je dodawać w trakcie sezonu, bo jak pszczoła skończy z jedną, to zaczyna kolejną uzupełniać.
A tak wyglądają kokony.
Macie u siebie?
Joanna.
12 komentarzy
Widzisz, udowadniasz, że dla chcącego nic trudnego - nawet na 5. piętrze w mieście, kto by się spodziewał - można stworzyć piękny ogród i życie. Super!
A domek dla owadów zrobię w tym roku, czemu nie, jeśli tak można zostać mega-deweloperem... ;)