Pod koniec maja i z początkiem czerwca zioła w ogrodzie mam bujne i aromatyczne. Jeszcze nie kwitną, a są w pełni rozwinięte. Najlepszy czas na zbiór pędów i liści ziół, zanim zakwitną.
Mięta, melisa, tymianek, cząber, kocimiętka, oregano, estragon – te zioła są u mnie i z nich wszystkich pozyskuję liście, a raczej całe pędy.
Zioła ścinam porankiem, ale wtedy, kiedy są już suche – żeby nie było na nich porannej rosy. Oczywiście, najlepiej w dzień słoneczny. Chodzi o to, żeby pędy nie były mokre, wilgotne,
Zioła suszę każde osobno, wywieszając pęczki u siebie w kuchni (choć najlepiej na powietrzu, w przewiewnym miejscu, pod zadaszeniem, na strychu na przykład, jak ktoś ma) albo wykładając na płasko. Suszę na powietrzu, teraz do tego są warunki, nie ma potrzeby używania suszarni czy piekarnika. Zioła wyłożone na płasko mieszam czasem, żeby powietrze wszędzie dotarło.
W procesie suszenia ma wyparować woda, a wszystkie inne składniki pozostaną zamknięte w naszym zielu.
Po wysuszeniu, wkładam do szklanych słoików, pojemników. Podpisuję i przechowuję.
0 comment