Już drugi lub trzeci nawet rok chodził mi po głowie żywokost. Dowiedziałam się o tym tajemniczym comfrey z książek i filmów anglojęzycznych z cyklu Gardener’s World, których byłam zagorzałym fanem swego czasu. Nie znalazłam odzwierciedlenia takiej ekscytacji tą rośliną w żadnych polskich majach ani rokach w ogrodzie i tym podobnych programach, ni też w publikacjach – książkach i piętrzących się na półkach czasopismach. O żywokoście raczej cisza w Polsce była, podczas gdy angielskie ogrody o nim huczały – taka podstawa, jak alfabet na polskim to żywokost w ogrodzie Wielkiej Brytanii. No i dotarł chyba też do nas.
Z rodziny ogórecznikowatych pochodzi, rośnie dziko w Polsce – znajdziesz go w lasach, na łąkach czy przydrożach. Charakterystyczne, fioletowe, zwisłe kwiaty, które kwitną właśnie teraz – w maju i czerwcu. Zioło znane w przeszłości bardziej chyba, niż teraz, jako lek na dolegliwości związane z kośćmi – pewnie nazwa i stąd się wzięła. Czytałam wiele historii ludzi uleczonych ze złamań czy innych urazów układu kostnego właśnie z pomocą żywokostu – papki czy maści z jego korzenia. To korzeń w tym wypadku, stosowany zewnętrznie, ma działać cuda. A wewnętrznie – kwestia dyskusyjna, bo podczas gdy w dawnych latach pity czy jedzony, teraz okazało się, że jest trujący i oficjalnie spożywać go nie można (zdaje się, że w UE, bo np. w Szwajcarii syropy chyba dostępne są).
Zdania na ten temat są podzielone, jak to się często zdarza, i na końcu człowiek sam zdecydować musi. Kilka informacji o właściwościach zdrowotnych.
Za Różańskim [*1]:
Korzeń żywokostu miał przede wszystkim zastosowanie w leczeniu nieżytu układu oddechowego, trudno gojących się ran, w leczeniu złamań otwartych i z uszkodzeniem tkanki miękkiej, złamań z obrzękami. 100, 200 lat temu i jeszcze dawniej odwar z korzenia żywokostu (gotować kilka minut) podawano jako środek pędzący poty, osłaniający błony śluzowe, powlekający przewód pokarmowy, łagodzący podrażnienia żołądka i jelit, przy stanach zapalnych przewodu pokarmowego i dróg oddechowych. Hamuje ponoć nadmierne krwawienia miesiączkowe. Pomimo, że jest to środek śluzowy i powlekający sprawdza się w leczeniu biegunek. Przyśpiesza gojenie wrzodów żołądka, łagodzi bolesne kurcze jelita grubego. Jest znakomity w leczeniu jelita drażliwego. Hamuje drobne krwawienia z błon śluzowych.
Okłady z wywaru i odwaru z korzeni żywokostu są skuteczne w leczeniu wyprysków i stanów zapalnych skóry. Okłady na oczy pomocne w leczeniu zmęczenia, cieni, worków pod oczami, zespołu suchego oka, zapalenia spojówek i białkówki. Sprawdza się w leczeniu następstw pękających naczyń włosowatych w oku. Przemywanie skóry wywarem leczy suchość skóry, usuwa przebarwienia po trądziku, łagodzi trądzik różowaty, likwiduje zaczerwienienia po trądziku. Warto wypróbować wywar żywokostowy w leczeniu atopowego zapalenia skóry. […]
W liściach żywokostu mamy azot (na wzrost liści), fosfor (na wzrost korzeni) i potas (dla kwiatów i owoców) [*2], jest więc bardzo, bardzo cennym naturalnym nawozem. Wykorzystasz go jako:
– mulcz – ściółka – ścięte liście położysz pod i między np. warzywa, możesz przykryć słomą;
– pod sadzonki – kilka liści żywokostu wrzuć w dołek pod sadzonkę np. pomidora – rozkładające się liście dostarczą składników odżywczych;
– gnojówka – tak, liście żywokostu zalewasz wodą i po paru tygodniach masz nawóz, podobnie jak z pokrzywą; używasz również po rozcieńczeniu;
– koncentrat – ścięte pędy żywokostu wrzucasz do szczelnego pojemnika/wiaderka, przygniatasz (np. kamieniem, drewnianym klockiem), zamykasz i zostawiasz na jakieś 3 tygodnie do przerobienia, po czym powstaje ciesz, którą możesz dodawać do podlewania (rozcieńczaj 1:15);
Jak szybko i łatwo robię gnojówkę z żywokostu:
Tej wiosny przeniosłam kilka sadzonek żywokostu do ogrodu do specjalnie przygotowanej na to rabaty, którą dzieli on z pokrzywą.
W zeszłym roku parę sadzonek wsadziłam pod płotem działki, po stronie zewnętrznej. Marne w zeszłym roku, w tym pięknie zakwitły.
Żywokost rozrasta się bardzo, więc warto – jeśli planujecie mieć w ogrodzie – zapewnić mu odpowiednie miejsce, mając to na uwadze.
Lubi miejsca słoneczne i półcień, lubi też wilgotne i żyzne ziemie. U mnie jest w części raczej słonecznej, osłaniają go w ciągu dnia drzewa i budynki sąsiada, ale i tak widzę, że podlewać go trzeba będzie, jeśli nie będzie padało. Wzięty z leśnej polany – czego innego się spodziewać. Oczywiście ściółkuję go grubo.
Żywokost można ciąć w trakcie sezonu wegetacyjnego 3-4 razy, jeśli zaczniesz już teraz, na wiosnę, bo szybko odrasta. Utnij zaraz po przekwitnięciu (żeby dać zapylaczom poszaleć na miododajnych kwiatach), zostawiając ok 15 cm pędu nad ziemią.
Niektórzy jedzą liście żywokostu, blanszowane lub usmażone. Ja jeszcze nie próbowałam.
Joanna.
[1]
[2] Louise Hampden, Gardener’s World. Top Tips. A Treasury of Garden Wisdom, 2008
0 comment
Przyznam też, że brałam go jako lek homeopatyczny na rekonwalescencję złamanej ręki:)Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam. Edyta
i w jakim cieście te liście? :)
Wracając jednak do tematu, liście żywokostu robiłam w cieście naleśnikowym dopóki moja córka jadała jajka. Od kiedy w domu zapanowało "wegaństwo" robię różne ciasta z tego co akurat mam. Poczynając od zwykłej mieszanki mąki i wody po rozmaite składniki np zmielone płatki owsiane i woda lub płatki,woda,trochę gotowanej kaszy jaglanej lub ryżu lub gotowanych ziemniaków. Do tych mieszanek używam też różnych mąk; kukurydzianej, gryczanej, z cieciorki, pełna dowolność. Wszystko po prostu blenduję do konsystencji gęściejszego ciasta neleśnikowego. Nie zawsze te ciasta wychodziły super, eksperymentuję po prostu, dodaję różne przyprawy lub posiekaną zieleninę. Używam ich też do obsmażania gotowanych kalafiorów, plastrów cebuli, kotletów sojowych, kwiatów cukinii i mniszka itp.
Co do maści, jest to maść robiona w domu na gęsim smalcu ale przez moją mamę lub koleżankę. Korzeń żywokostu był kupowany w sklepie zielarskim gdyż mój był niedawno posadzony i szkoda mi go było wykopywać jeszcze. Przepisów w internecie znajdziesz mnóstwo po wpisaniu "jak zrobić maść z żywokostu".
Edyta