W pierwszej części cyklu o ślimakach było o naturalnych wrogach ślimaków:
Dzisiaj miałam przyjrzeć się roślinom, których ślimaki nie lubią. Trochę zmieniłam podejście.
Obserwując swój ogród i wcześniej czytając, których roślin nie lubią ślimaki, próbowałam zastosować ich liście jako ochronę. Przykładowo na kostkach słomy, gdzie małe, wylęgające się z jajek ślimaki wychodziły na pierwszy żer dyni, poukładałam liście ponoć znienawidzonego przez nie orlika oraz ucięte pędy czosnku, pełne świeżego soku.
Pytanie więc się nasuwa takie – czy rośliny, których ślimaki nie lubią, odstraszą je skutecznie z naszego ogrodu, z naszej grządki? Czy wystarczy je posadzić mono, np. orliki wokół rabaty z sałatą?
Zróbmy na chwilę jeden krok do tyłu, żeby przyjrzeć się sytuacji z szerszej perspektywy.
Zasada nie przyciągania ślimaków do ogrodu za pomocą sadzenia tam roślin przez nie nie lubianych to tylko jedna strona medalu. Druga strona jest dokładnie odwrotna. Czasem warto dać ślimakom do jedzenia coś innego, niż nasze warzywa, żeby to tam żerowały. Podobnie działa np. sianie nasturcji w okolicach roślin, które lubią mszyce. Mszyce skupią się na nasturcjach, a nie na naszych roślinach docelowych.
U siebie, mimo, że kostki słomy okazały się wspaniałym gniazdem dla małych ślimaczków, to poza nimi obserwuję też, że żerują nie tylko na warzywach, a i na sąsiednich samosiejkach maków, które bardzo lubią na przykład. Dzięki temu nie zjadły całego jarmużu, a część maków koło niego. I ta ich obecność w ogrodzie w umiarkowanej liczbie jest w porządku
Był taki tydzień deszczowy, podczas którego zbierałam te malutkie ślimaczki z kostek słomy i wynosiłam poza działki każdego poranka. Ale dlaczego? Ano dlatego, że kostka słomy to taka mała monokultura – tylko dynia tam rośnie, bez towarzystwa niczego innego. To co innego takie małe ślimaki mają jeść, co dopiero się wylęgły?
Ogród permakulturowy i trochę dziki jest z jednej strony wspaniałym miejscem dla ślimaków (pisałam w pierwszej części o tym, co jest dla nich tam tak bardzo atrakcyjne). Z drugiej jednak strony balansuje ten stan poprzez bioróżnorodność i tym samym zapewnienie pożywienia i ślimakom, i ptakom, i jeżom, i jaszczurkom, i gąsienicom, i dżdżownicom, i nornicom, i tu mogłabym wymieniać jeszcze trochę, a na końcu także człowiekowi.
W ogrodzie takim będą ślimaki i tak, trochę podjedzą, ale jeśli zapewnić im duży wybór innych roślin, z pewnością z tego skorzystają. I nie można ograniczać się do sadzenia roślin tylko takich, których ślimak nie zje. Roślin, które one lubią jest mnóstwo, i czemu rezygnować z aksamitek czy dalii w ogrodzie już na wieki… unikać pięknych kwiatów, tylko ze strachu?
-> wysiać więcej roślin, które lubimy i my, i ślimaki
-> nie siać ani sadzić monokulturowo – jak ślimak trafi do raju poletka sałaty, to skutki są do przewidzenia; zestawiać rośliny ze sobą, warzywa z ziołami i kwiatami, krzewami itp.
-> nie plewić wszystkiego do gołej ziemi, zostawić trochę traw, trochę samosiejek dzikich roślin, np. maków, które ślimaki będą mogły konsumować
-> nie wyrywać zwłaszcza ziół takich jak krwawnik w warzywniku – tego akurat ślimaki nie lubią i jest szansa, że się nie zbliżą, ale niech obok niego urośnie np. nagietek.
I obserwujmy. Obserwujmy i wyciągajmy własne wnioski.
Joanna.
0 comment
Sama zauważyłam, że jak na rabacie mam pozostawionych trochę polnych roślin to te ogrodowe są w lepszej kondycji.
pozdrawiam :)
Pozdrawiam.
pozdrawiam również!