W tym roku ciepło, mam wrażenie, przyszło jakoś później, ale maj nie zawiodł swoją zielenią. Zawsze w maju mam „busz”, taki tajemniczy ogród i dużo wyrywania i porządkowania z tym związanego. I chociaż prowadzę ogród w sposób naturalny, wygląda on na trochę dziki i zachwaszczony nawet, to też czasem go porządkuję i coś tam wyrywam (głównie trawy).
Nowym członkiem działkowej rodziny jest pergola, przy której posadziłam aktinidię Weiki, jedną żeńską i jedną męską. Zanim aktinidie urosną, na ten rok posadziłam tam passiflory jako jednoroczne, bo uwielbiam jak kwitną, a fajnie szybko rosną. Marzą mi się te kwiaty na pergoli w tym roku, zobaczę czy się to uda.
Kwitną kwiaty, oczywiście. Tulipany, narcyzy, śniedki, szafirki, czosnki ozdobne, orliki, konwalie.
Początkiem maja kwitną też drzewa, a końcem maja mają już małe owoce. Szybko wszystko idzie w tym miesiącu.
Z liści pokrzywy i żywokostu robię gnojówki. Pokrzywa z przewagą azotu na zielone, a żywokost na kwitnienie i owocowanie. Podlewam już od kwietnia młode drzewka i krzewy owocowe i inne rośliny, które tego potrzebują. Wiosną lubię tak zasilić na sezon.
Znowu pojawiły się mszyce, podobnie jak w zeszłym roku. Ponieważ w ubiegłym sezonie zabrały mi te szkodniki jeden z młodszych krzewów porzeczki czarnej, teraz bardziej się przykładam do kontroli, oprysków z sodą i gnojówkami, a w ostateczności ręcznego zmywania mszyc z liści z pomocą spryskiwacza do roślin.
Tawuły, które kwitły jeszcze w pierwszej części maja, teraz pod koniec już przekwitnięte, wtedy też wykonuję zwykle cięcie tych krzewów raz w roku.
Prędkość zagęszczenia zieleni widać na poniższym przykładzie. Pierwsze zdjęcie to początek maja, drugie to jakieś 2 tygodnie później…
No i oczywiście te pierwsze mocniejsze promienie słońca… Serdecznie Was pozdrawiam :).
2 komentarze