Kontynuując część 1 i 2, teraz o tym, co można robić jesienią w ramach pierwszego sezonu (lecz nie tylko) transformacji ogrodu według założeń permakultury.
Cz. 1 Wiosna
Ciągle punkt pierwszy. Generalnie ściółkujemy cały rok, chyba że śnieg przysypie ziemię. Ja dokładam to, co mam, przez cały sezon, w miarę możliwości.
W konwencjonalnych uprawach jesień to czas przekopywania, zwłaszcza tuż przed zimą. Można spróbować nie przekopywać, zamiast tego ściółkować. Jest to sposób nastawiony na rezultaty po jakimś czasie, kiedy ziemia wróci do lepszego stanu. Może to potrwać kilka sezonów.
Jak zaczęłam na jesień 2015, to nie powiem, żeby ziemia była super w 2016, miałam na przykład bardzo słabe papryki w jednej części ogrodu, nie wiem do tej pory co było tego przyczyną – podejrzewam, że ściółkowanie jedynie słomą, a brakiem zielonej części. Ziemia nie była też jeszcze super pulchna i przepuszczalna i idealna, ale warto poświęcić jej ten czas.
Niektórzy też na początku ściółkują i lekko przewracają górne warstwy ziemi tak, żeby jakby dać jej takiego kopa na start. Jeśli ziemia była bardzo ubita, może być to też sposób. Po takim pierwszym potraktowaniu, będziemy tylko dokładać ściółki, a kolejnej jesieni przekopanie nie powinno być już potrzebne.
Na jesień cały czas zbieramy nasiona albo rozrzucamy je tam, gdzie rosną rośliny, pomagając troszeczkę w rozsiewaniu.
Łatwo kupić marchewki czy sałaty, ale czy nie przyjemniej zebrać sobie swoje i mieć pewność, że są naturalne i bez chemii? A do tego super satysfakcję.
Rośliny czy warzywa, które skończyły kwitnienie i owocowanie i chcemy się ich pozbyć, wycinamy i zostawiamy jako ściółkę lub wyrzucamy na kompostownik.
Dziwne dla mnie jest, że niektórzy ludzie na działkach takie ścięte części roślin wyrzucają do kontenerów na śmieci… To są momenty, kiedy czuję się jak kloszard, grzebiąc w takich koszach lub przypadkiem przechodząc i takie zielone resztki zabierając do siebie. Po pierwsze marnotrawstwo, po drugie generowanie kosztów w związku z wywózką śmieci, za które na działkach płacimy wspólnie. Nie wspominając, że jest to niezgodne z regulaminem ROD, bo każdy na działce ma obowiązek mieć kompostownik… Łatwo go założyć, pisałam o tym tutaj.
Nie trzeba koniecznie wszystkiego wycinać i sprzątać. Ja zostawiam na zimę zeschnięte badyle kwiatów, potem po zimie kładę je jako ściółkę. Lubię zostawić kilka słoneczników dla ptaków. Liście na ziemi też warto zostawić, nie grabiąc. Ja grabię, bo mi służą za ściółkę, której zawsze mam deficyt.
Teraz jest chyba najlepszy czas na zakładanie nowych rabat tam, gdzie chcecie. Zima to czas, kiedy dobrze ułożone warstwy będą się przerabiać, podczas gdy Wy będziecie odpoczywać. I o to chodzi…
Jakiekolwiek macie doświadczenie w ogrodzie – czy to super plony czy plaga mszyc, czy pięknie kwitnące kwiaty czy nornice zżerające wszystkie tulipany – zaakceptujcie to jako doświadczenie. Ani dobre, ani złe. Po prostu takie, jakie jest.
W tym roku, pierwszy raz od początku uprawiania tej działki, nie miałam prawie cukinii. Siewki zostały skonsumowane przez ślimaki, a nowo posiane wzeszły, ale bardzo późno i plony jak na razie są niewielkie. Cukinia to był zawsze mój taki pewnik, coś, z czego byłam też dumna. A tu proszę – niespodzianka…
Czasem jest sezon na coś, dobry czas, a czasem nie udadzą się określone warzywa. Czasem nic, z tego, co posialiśmy, nie wzejdzie, a innym razem będziemy mieć nadmiar.
Nie spinajmy się, że coś musimy. Nie dajmy się wieść ambicji, że ogród musi kwitnąć od marca do jesiennych przymrozków non stop ani że trawnik musi być równy i mocno zielony, bo ktoś tam patrzy.
Nic nie musisz. Możesz i chcesz. Otwórz się, szanuj rośliny i rozmawiaj z nimi, okazuj im przyjaźń i miłość, bez oczekiwania niczego w zamian. Raduj się, ciesz się, zwolnij. Idź z rytmem, bądź otwarty.
Joanna.
9 komentarzy
Na koniec pozwolę sobie poinformować - zmieniłam adresy blogów:
http://truskawkowadzialka.pl/
http://redfuchsia.pl/
gratuluję przeniesienia blogów! :) sama się nad tym zastanawiam, ale trochę mnie to przeraża. robiłaś to sama czy przy wsparciu jakimś technicznym? pozdrawiam!
kiedy ktoś żyje z plonów, na pewno poziom stresu i obaw z tym związany jest wyższy i jeszcze trzeba się do tego lepiej przygotować, również psychicznie...