W 2020 postanowiłam postawić na dynie. Miałam dość cukinii i przetworów z nich z ostatnich kilku lat i potrzebowałam odmiany. Równie obfity plon oraz różnorodność jego wykorzystania zapewnią właśnie dynie. Można z nich robić podobny sos czy puree, a dalej naleśniki, placuszki, sałatki, niektóre jeść na surowo czy przygotować zupy, kluski, ciasta, surowe spaghetti… Opcji jest mnogość. Dziś chciałabym się podzielić moją ekspansją na nowe gatunki i rodzaje dyni w minionym sezonie i zachęcić Was do własnych eksperymentów.
Do tej pory uprawiałam głównie Hokkaido oraz dynie z własnych nasion, z którymi jak wiadomo jest loteria. Postanowiłam sprawdzić następujące, nowe dla mnie dynie: Makaronowa Warszawska, Makaronowa Pyza, olbrzymia Olga bezłupinowa, piżmowa Muscade de Provence oraz piżmowa Waltham Butternut. Dodatkowo dokupiłam sadzonki rzekomo Hokkaido, która okazała się prawdopodobnie olbrzymią Bambino albo czymś podobnym.
Olga bezłupinowa – w domu wykiełkowało tylko jedno nasionko, po czym zmarniało. W ogrodzie z wysianych do gruntu, nie wzeszła żadna lub została zjedzona przez ślimaki. Nie udało mi się wyhodować wcale.
Piżmowa Waltham Butternut – w rabacie kompostowej kwitła, ale owoce marniały. W gruncie pięknie zaczęła rosnąć dopiero w drugiej połowie lata, w związku z tym nie zdążyła dojrzeć.
Piżmowa Muscade de Provence (zwana muscat) – coś cudownego! W rabatach kompostowych urosła pięknie, owocowała po 1-2 owoce na krzaku (częściowo też przez ślimaki – jadły młode owoce). Nie wszystkie owoce zdążyły w pełni dojrzeć w ogrodzie, czyli zrobić się pomarańczowe, natomiast doszły trochę po zbiorach w domu. Dynia pachnąca, mocno pomarańczowa, smaczne pestki. Miąższ jest jakby delikatniejszy, bardziej nitkowaty niż na przykład Hokkaido. Użyłam jej do sosów, naleśników, ciasta, puree, sałatek i zup. Polecam ją i planuję uprawiać ją w przyszłości.
Makaronowe Warszawska i Pyza – obie plonowały podobnie i szczerze mówiąc, pomyliło mi się w trakcie sezonu, która jest która :). Jedyne co, to Warszawska miała mieć bardziej krzaczasty pokrój, a Pyza płożący. Zbiory całkiem ok, po 1-2 owoce na krzaku, choć opakowanie zapowiadało 6-8. Coś u mnie musiało pójść nie do końca tak. Nie wszystkie owoce zdążyły zrobić się żółte, natomiast nawet te zielone smakowały bardzo dobrze. Faktycznie, dynia ta w piekarniku rozpada się na nitki. Nawet nie w piekarniku, ale jeśli pogrzebać widelcem w surowej, to też można uzyskać takie nitki :). Jest to miąższ zdecydowanie inny, niż np. Bambino czy Hokkaido, bardziej wodnisty, o innej strukturze, bardziej w stronę Muscade, a nie taki „ziemniaczany” jak Hokkaido. Dynie te nie są też tak słodkie w moim odczuciu. Myślę, że będę z nią kontynuować, bo jest łatwa w obróbce i wbrew pozorom, sporo zostaje do zjedzenia.
Prawdopodobnie olbrzymia Bambino – silny wzrost, pięknie rozkrzewiona, mnóstwo owoców, z których jednak ostały się duże dwa. Z nich miałam duuuuuużo sosów do słoików, miąższ jest do tego idealny. Skórka twarda i namęczyłam się z obieraniem, dopóki nie wypracowałam swojego sposobu. Natomiast w uprawie prosta, a owoce duże, zbiór jest więc obfity. Polecam bardzo właśnie ze względu na wielkość owoców przy relatywnie niewielkim nakładzie pracy (takim samym jak przy innych dyniach, które owoce mają po prostu mniejsze). Najłatwiej rzucić ją na kompostownik na przykład 🙂 wtedy przy zerowym nakładzie pracy, mamy wspaniałe zbiory. Myślę, że poszukam tych nasion, żeby już nie z przypadku uprawiać ją w kolejnych latach. Za takie „przypadki” jestem bardzo wdzięczna :).
A jakie są Wasze ulubione dynie? Co polecacie i dlaczego?
18 komentarzy
Co roku mam dynie w ogrodzie, i prawie co roku testuję coś nowego.
Ja mam trochę inne wymagania niż Ty, bo jest nas dwoje, a ja nie zawsze lubię robić przetwory. A poza tym, przetwory z dynie nie za bardzo nam smakują, oprócz jednego chutney’u, który w tym roku muszę jeszcze zrobić. Więc dynie muszą być nieduże, bo nawet Hokkaido używam na 2 razy, chyba że zrobię zupę i zamrożę. A poza tym, skoro dynie dobrze się przechowują – ostatnią dynię z poprzedniego plonu jedliśmy w tym roku w czerwcu, to po co przerabiać. Świeże jest lepsze i zdrowsze.
Mam więc zawsze Hokkaido, albo prawdziwe, albo z pierwszej krzyżówki odmian.
Mam Buttercup, fajna dynia, male owoce, smaczna.
Mam Bizen Chirimen, ciężki przypadek, beznadziejnie kiełkuje ( może tylko u mnie?) długo rośnie, mało produkuje, ale jak już się uda, to niebo w gębie. Dlatego co roku próbuję.
Miałam dynię makaronową, a potem o niej zapomniałam, może dzięki Tobie posadzę w tym sezonie.
Miewam dynie niebieskie w kolorze, w środku mocno pomarańczowe, też smaczne.
Pozdrawiam .
Baaardzo Ci dziękuję za te informacje! Popróbuję i Twoich gatunków, jeśli mi się uda. Te niebieskie dynie – frapujące! 🙂
https://www.vreeken.nl/213460-pompoenen-blue-magic-f1
To by była taka niebieska, nie znalazłam po polsku.
I u mnie w tym roku bambino bardzo ładne miała plony. Za jadaliśmy jak szaleni. I ona u mnie zostaje… Jeżeli chodzi o inne to bardzo lubimy te dekoracyjne odmiany. Śmiejemy się rok rocznie jakie to fajne kształty i kolory mają. I córcia z przyjemnością zabiera do szkoły. Tak samo zawsze wącham się czy np tykwa.niby nie niby tak pochodzi z dyniowatych. No dobra. Odmiana wężowa rośnie a butelkowa drugi rok i nic. Nie wiem co jest nie tak ale się nie poddaje. I szukam zawsze nowych wyzwań. Lubię mieć co roku coś nowego. Pozdrawiam.
Dzięki za podzielenie się! Czyli widzę, że też lubisz eksperymentować 🙂
Ja siałam Olgę przez 3 lata z takim samym skutkiem jak u Ciebie i się poddałam. Ciekawe dlaczego tak trudno ją uprawiać.
Miałam możliwość na jesieni obkupić się w różne rodzaje dyń w dyniowej zagrodzie 🙂 Było ich tyle, że nie dałam rady spróbować wszystkich odmian, ale najpyszniejsze okazały się Bambino i Dynia Piena Lunga di Napoli i z tymi planuję wystartować w tym roku 🙂 To będzie dopiero mój pierwszy rok z dyniami w ogrodzie, więc szukam wiedzy 😉
Super, dziękuję za podzielenie się! Sprawdzę tą Piena Lunga z Neapolu 🙂
Dla mnie też dynie muszą być obowiązkowo w warzywniku. Mimo, że z reguły zajmują dużo miejsca, można trochę pokombinować i podwiązać na płocie, boku kompostownika…..jakoś je upchnąć. Bezapelacyjna jest hokkaido – nie za duża – na raz i obierać nie trzeba koniecznie. Zachęcona postem, w tym sezonie spróbuję z Muscade de Provence. Podobno rewelacyjna jest też sweet mama.
Tak, to prawda, dynie można wcisnąć w różne miejsca :). Sweet mama – nie znałam. Dziękuję za komentarz!
Pierwszy raz w ogrodzie będę sadziła dynie i mam nadzieję, że nie padną ofiarą ślimaków.W ostatnim sezonie tylko zajadałam kupne ale wzięłam nasiona – chętnie się podzielę. Jedną sadzonkę opisaną jako „dynia słodka” się podzielę – nie znam odmiany, ale była przepyszna i nasiona były świetne do łuskania 🙂
no, i Bambino to moja miłość 🙂
🙂
Ja nasiona dyni kupuję, bo z tymi z owoców jest loteria. Polecam wpis o krzyżowaniu się nasion dyni.
Jak wygląda w środku Piżmowa Waltham Butternut? Kupiłam na targu sadzonki cukinii zielonej, ale owoce bardzo słabo rosną w porównaniu z ciemnozieloną cukinią (posadzone w pryzmie kompostowej), Bardzo długie, kłujące pędy, duże cętkowane liście, sporo kwiatów żeńskich, ale owoce albo gniją, albo są malutkie. Wyglądają jak, ta ze zdjęcia w poście. Po przekrojeniu miąższ jest jasno kremowy jak u zwykłej cukinii, skórka delikatna, ale może zerwałam jeszcze niedojrzałą? Nie wiem, czy to co mi wyrosło nadaje się do jedzenia…
Waltham Butternut nie zdążyła mi do kónca dojrzeć, więc jak dojrzała wygląda w środku nie wiem. Jeśli chodzi o dyniowate, to z tego co wiem nie są trujące, więc nadają się do jedzenia. Ja sama lubię zrywać takie młodziutkie jeszcze cukinie początkiem lata i jeść je na surowo 🙂
Dojrzała dynia Bambino jest pyszna nawet na surowo, przypomina melon w smaku. Jeżeli chodzi o plonowanie to dynie warto przyciąć we wczesnej fazie wzrostu, żeby się rozkrzewiła i zaczęła wypuszczać kwiaty żeńskie. A dojrzewanie przyspiesza ogławianie krzaków dyni pod koniec sierpnia.
dziękuję za podzielenie się!