Z początkiem lipca można było u mnie już zbierać nasiona jarmużu. Część strąków zrobiła się brązowa i zaschły, podczas gdy część pozostała zielona.
Jarmuż zostawiłam po ubiegłym sezonie w ziemi na zimę i w tym roku zakwitł. Podobnie mamy z pietruszką czy marchewką czy burakiem – jeśli chcemy zebrać nasiona, zostawiamy na zimę bulwy, a one kwitną w przyszłym roku.
Zbiór nasion można przeprowadzać sukcesywnie, partiami, i ja tak właśnie zrobiłam.
Jeśli macie mało, to można pobawić się w wydłubywanie ręczne – relaksujące i niespieszne.
Jeśli macie więcej i zbieracie na raz, to polecam inny sposób.
Ucięłam pęk pędów z nasionami.
Wsadziłam do pudełka. Pudełko musi być szczelne, u mnie nie do końca było i parę nasion wypadło albo przykleiło się do taśmy samoprzylepnej w pudle…
I międlimy ręką…
Przyjemne i łatwe. Potem usunęłam te suche części strąków ręcznie, jest to bardzo proste, bo nasiona są malutkie i zostają na dnie. Można też wykorzystać sposób z torbą foliową – włożyć pędy do środka, zamknąć i ręką młócić – efekt ten sam.
Pozostałe łupinki są super jako ściółka.
Jarmuż nie tylko kwitnie w drugim roku, ale też po ucięciu go (nasion albo po prostu łodyg, nie czekając na nasiona), najczęściej odbija z nowymi liśćmi od łodygi i można mieć taki ciągły zbiór. Jest to więc roślina co najmniej dwuletnia, jeśli nie więcej.
Ma ktoś jarmuż jako wieloletni? Zbieracie nasiona?
Joanna.
9 komentarzy
Jeszcze nie miałem jarmużu dłużej, niż dwa sezony. Przy czym drugi sezon tylko ze względu na nasiona, ponieważ liście były atakowane przez mączliki, jakieś pleśnie i nie wiem, co jeszcze… Zobaczymy, jak to będzie wyglądać w następnych sezonach, a na pewno będę próbował, gdyż brakuje u mnie warzyw wieloletnich.
W zbieractwie nasion też dopiero raczkuję i w tym roku przymierzam się jedynie do rzodkiewki. No chyba, żeby marchew wyda ładne nasiona, to spróbuję zebrać.
Ja właśnie nie planuję zachować jarmużu na trzeci sezon, choć teraz myślę, że może z ciekawości jeden zostawię, żeby zaobserwować, jak się zachowa.
Rzodkiewka z własnych nasion w tym sezonie mi się bardzo udała, więc polecam 🙂 A marchewka mi się ostała jedna (gryzonie zjadły na wiosnę) i z niej już uschły baldachy – choć niewiele w nich nasion, może się uda coś wysiać na wiosnę. pozdrawiam!
ps. a fasolki nie masz? łatwy zbiór nasion.
Też nie wiem, czy z marchwi jakieś nasiona będą ze względu na suszę. Możliwe, że się nie wykształciły.
Z "jaśka" na pewno będę miał nasiona, chyba że nie dotrwają do wiosny (grozi im konsumpcja). 🙂
Zdołałem posiać jeszcze jedną odmianę, ale dość późno, więc nie wiem, czy doczekam suchych ziaren. Poza tym, nakupowałem w tym roku tyle różnych fasoli, że i tak będę miał co posiać wiosną. Mam chyba jakąś manię pod tym względem – kupuję, a potem nie mam gdzie posiać. 😀
Również pozdrawiam. 🙂
Kupujesz, a potem nie masz gdzie posiać – to standardowa mania ogrodnika 😀 weź sobie zobacz pierwsze zdjęcie w tym starym poście… hahaha http://ogrodniczaobsesja.blogspot.com/2017/01/ekologiczne-alternatywy-dla-chemicznego.html
teraz się uspokoiłam trochę… 😉
Dokładnie tak samo mam! Chociaż z większym skrzywieniem na warzywa i owoce (szczególnie te nietypowe). 😀
I też powoli się uspokajam, uświadamiając sobie, że klimat wcale się nie ociepla i rośliny ciepłolubne mają małe szanse, żeby wydać owoce… Ale przecież ile jest warzyw dobrze znoszących nasz klimat?! 😉
a tykwę próbowałeś? mam jeszcze chyba trochę swoich nasion z jednego sezonu, mogę Ci wysłać, choć to raczej nie do zjedzenia, ale ładnie może coś obrosnąć 🙂
ja też się nastawiam bardziej na to, co dobrze się u mnie czuje – to jest jeden z kluczy do tych drzwi. drugi to to, co lubię i faktycznie jem. oczywiście fajnie byłoby mieć awokado, ale trzeci klucz to mierzyć siły na zamiary 😀 haha właśnie to wymyśliłam, chyba opublikuję nowy post 😉
To czekam na nowy post. 🙂
Za tykwę pięknie dziękuję, lecz kiedyś się nad nią zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że to jednak nie ten klimat. 🙁
Młode tykwy są jadalne! 😉
Awokado, papaja, pitaja, ananas, banan, kokos i dziesiątki innych owoców, których nawet nazw nie znam. Zastanawiałem się nawet kiedyś nad przeprowadzeniem się w miejsce, w którym takie rośliny mogłyby rosnąć. I nie jest to coś nieosiągalnego, ale gdzie są takie ładne zmiany pór roku, jak u nas?
Mierzyć siły na zamiary?
Na upartego można niemal wszystko. Zarówno uprawiać rośliny ciepłolubne (niedawno ktoś taki wypowiadał się gdzieś u Ciebie), jak i uprawiać rośliny jadalne cały rok i to niekoniecznie w mieszkaniu (termin walipini). 😉
Ja miałam fioletowy jarmuż pod folią całą zime; fajnie było zbierać go sukcesywnie. Chociaż było mrozno do -18C i był może lekko przymrożony smakował o wiele lepiej niiż ten z zamrażarki. Teraz czekam na nasiona a one ciągle jeszcze nie zaschły… Mam już nową rozsade zrobiona na ten sezon jesienny i też zostawię na zimę. Moje pytanie jest; czy muszę czekać aż stronki zaschną czy można je teraz sciąć i zostawiić do wysuszenia? Po prostu chciałam już wsadzić moją rozsade… Uprawiam go na wałach kompostowych.
trudno powiedzieć – jeśli strąki są jeszcze zupełnie zielone, to poczekałabym, a jeśli juz zaczynają się przebarwiać, to można na próbę ściąć kilka i wysuszyć przez kilka dni i sprawdzić.