W tym roku mam naprawdę wspaniałe, dyniowe niespodzianki, a to dlatego, że nasion nie kupowałam, a zebrałam z dyni zjedzonych w zeszłym roku. Dynie pochodziły ze sklepu. Myślałam sobie, że takie same będą te, które z ich nasion posieję. Ale nie zawsze tak jest… Dlaczego?
Jak kupisz nasiona dyni lub cukinii, czyli rośliny z rodzaju cucurbita, to wiesz z opakowania, co kupujesz i raczej zawsze dostajesz to samo. Chociaż pamiętam u siebie takie okazy cukinii w 2013:
Ponieważ miałam w tym samym czasie i żółte, i zielone odmiany kwitnące, myślałam, że się między sobą „przepyliły” w tym samym sezonie, stąd takie hybrydy.
Niektóre gatunki rodzaju cucurbita mogą się między sobą krzyżować. Krzyżowanie następuje najczęściej w obrębie jednego gatunku, np. cucurbita pepo (dynia zwyczajna) będą się między sobą łatwo krzyżowały, tak jak cucurbita maxima (dynia olbrzymia) czy cucurbita moschata (dynia piżmowa) ze sobą. Jednak w tym samym roku efektu nie zobaczymy, a dopiero uzyskamy go z nasion skrzyżowanych roślin. Czyli jeśli skrzyżuję w tym roku np. dynię piżmową Waltham Butternut z Muscade de Provence i zbiorę nasiona z takiej dyni, to w przyszłym roku z tych nasion otrzymam hybrydę. Czyli roślinę, która będzie miała cechy obu gatunków.
Więc to nie dlatego, że miałam zielone i żółte cukinie koło siebie, dostałam taką dwukolorową. Skrzyżowanie musiało się wydarzyć rok wcześniej producentowi nasion (też się, widać, zdarza…).
W tym roku posiałam nasiona dyni zebranych ze sklepowych okazów: hokkaido i dyni piżmowej.
Wyszło mi sporo krzewów hokkaido.
Ale też wyszło mi kilka innych owoców… niepodobnych ani do hokkaido, ani do piżmowej. Może trochę do piżmowej….
Ale to?
Czy warto zbierać nasiona dyniowatych kupionych w sklepie?
Fakt, że nie zawsze będziemy mieć pewność, co z tego wyrośnie. Dlatego jeśli ktoś hoduje na większą skalę, czy też bardzo mu zależy na danym gatunku, pewnie wybierze nasiona ze sklepu lub z własnego ogrodu, gdzie miał tylko dany gatunek.
Natomiast ja, ponieważ lubię wszelkie ogrodowe niespodzianki, z radością powitałam te dziwne owoce, niepodobne do niczego. I próbuję ich, i są smaczne, i jem je też. Znowu – hybrydy mogą nie być tak dobre w smaku, jak ich rodzice – one będą po prostu inne. Może też się zdarzyć, że uzyskamy dynię, która raczej będzie pełnić funkcje ozdobne, będąc nawet za małą do konsumpcji… nie jest trująca, ale po prostu nie ma tam co zjeść, moim zdaniem. I to też jest ciekawe doświadczenie.
Nie zawsze też uzyskamy hybrydy – czasem dostajemy dokładnie to, co kupiliśmy w sklepie
Moim zdaniem warto eksperymentować i jeśli mamy dynie ze sklepu i są w nich nasiona, ususzyć i wysiać, albo po prostu zjeść. A już na pewno nie wyrzucać.
A Wy, macie podobne doświadczenia z dyniowatymi?
Joanna.
0 comments
Nie miałam pojęcia o takich rzeczach. Sadziłam dynię z nasiona sklepowej dyni i jest ok. Tylko mi teraz zaczęła rosnąć, kiedy zaczęły się deszcze.
Eksperymentowanie jest fajne 🙂
Jakoś nigdy nie słyszałam o takich krzyżówkach, pewnie większość ludzi kupuje nasiona… Jak dotąd miałam okazję obserwować co się dzieje z kwiatami wyhodowanymi z nasion, niekoniecznie ogrodowymi. Największym dziwakiem pod tym względem jest hibiskus doniczkowy, nigdy nie wiadomo jak taka roślinka z nasionka będzie kwitła
Lubie eksperymentować 🙂 fajna sprawa.
Też uwielbiam eksperymenty, ale w tym roku dynia mi nie wyszła. Może dlatego, że posiałam w innym miejscu a może za mało nawoziłam. Ale twoje eksperymenty fantastyczne!