Ubiegłej jesieni przygotowałam rabatę z myślą o dyniach (tutaj). Potem przyszedł mi pomysł, że dołożę do nich fasolę i kukurydzę, próbując stworzyć popularną gildię „trzy siostry” (trochę było o tym już tutaj). Ponieważ moje doświadczenia z uprawą kukurydzy są marne (próbowałam dwa razy, słabo było…), to jako plan B postanowiłam przygotować konstrukcję pod tą tyczną fasolę.
Moja konstrukcja jest tak zbudowana, żeby przykryć całą, podłużną rabatę, jest to więc plan prostokąta.
Ponieważ nie miałam dostępu do długich, prostych gałęzi, kupiłam 4 bambusowe tyczki chyba 1,8 m albo 2 metry jedna. Tyczki wbiłam tak, żeby utworzyć dwa trójkąty na końcach rabaty i początkowo myślałam, że to wystarczy, a resztę wykonam ze sznurków. Zaraz jednak pomyślałam, że jeszcze jedna tyczka by się przydała, a że nie miałam, to związałam dwie krótsze i umieściłam pomiędzy. I wyszedł taki szkielet.
Potem miałam myśl, że wykorzystam ścięte, długie pędy winorośli do tej konstrukcji, nawet pozwiązywałam je już razem. Niestety, okazały się baaaardzo giętkie, zbyt giętkie.
No i tak zostawiłam temat na parę tygodni, mają w zanadrzu ten pomysł ze sznurkami. Cały czas myślałam, że jednak trochę niestabilne to wszystko będzie i bałam się, że przy mocnym wietrze odleci w siną dal…
Pewnego dnia, przechodząc przez działki inną drogą, niż zwykle, zauważyłam wieeeeelką kupę gałęzi i innej materii organicznej, która działkowicze zrzucają w jedno miejsce. Nie muszę chyba mówić dalej… uwielbiam takie rzeczy z odzysku!
Raz przyniosłam jedną partię, potem ostatnio drugą. Udało się z nich poprzycinać wystarczająco materiału, żeby całą konstrukcję zrobić z gałęzi, pozwiązywanych sznurkiem (też z odzysku notabene).
Tutaj opowiadam trochę o tym i pokazuję, jak się to skończyło.
Wszystko gotowe na siew i wysadzanie. Fasolę będę siała do gruntu, a sadzonki dyni i kukurydzy mam w domu jeszcze. Taka ciepła ta wiosna, że tak mnie już kusi wysadzić parę dni przed Zośką…
Śmiesznie trochę wygląda, ale mi się bardzo podoba.
Co myślicie?
Joanna.
13 komentarzy
Fajnie! Ciekawe, które patyczki Ci się ukorzenią 🙂 ja w ten sposób wzbogaciłam się o dwie wierzby i kolcowój 😀
Gałęzie z pnących (bluszcz, winorośl, kolcowój itp) są fajne w płotkach ale raczej do przeplatania pomiędzy tymi stojącymi.
Ja zrezygnowałam z fasoli, bo i tak nie ma u mnie zbyt wielu fanów (w sensie jedzenia) a dużo sprzątania po niej. Będzie więc tylko dynia i kukurydza. Może jeszcze groszek, jak nie zapomnę.
Ja sama myślałam o podporze dla ogórków – tylko zawsze z tyłu głowy myśl, czy to wytrzyma silny wiatr albo ulewę? Z drugiej strony wiele osób tak robi i zdaje to egzamin…
Uwielbiam twoje eksperymenty. Swego czasu sama miałam zakusy na 3-siostry ale jakoś zakończyło się na chęciach, może kiedyś? U mnie takie coś nie przejdzie, bo zaraz zadomowiłyby się ślimaki i miałyby luksusowe schronienie a ja słaby dostęp do nich. U mnie tyczki na fasolę są w linii prostej abym z każdej strony wszystko widziała i miała dostęp. Pozdrawiam 😀
1,8 metra to mogą być trochę krótkie. Miałem w zeszłym roku 2,5 metrowe tyczki zrobione z leszczyny w kształcie tipi i "Jaś" się nie zmieścił. W tym roku zamierzam zrobić coś w podobnym kształcie.
Na razie zmiksowałem na jednej grządce ogórki z kukurydzą.
Taka konstrukcja ażurowa nie stawia wiatrowi oporu, więc czynnikiem determinującym stabilność jest w Twoim przypadku głębokość umieszczenia tyczek. Dobrze byłoby je zagłębić nieco bardziej, niż tylko "na wcisk".
I coś mi się zdaje, że u Ciebie rośliną zacieniającą będzie fasola, a nie dynia. 😉
Takie tyczki w linii prostej to chyba klasyka, która zawsze się sprawdza. pozdrawiam!
Głęboko je wcisnęłam, bo i ziemia miękka… no dałam tak głęboko, jak dałam radę.
Hehe z tym zacienieniem, fakt, można też było po prostu wbić kijki pośrodku tam, gdzie ma być kukurydza. Z drugiej strony będę bardzo szczęśliwa, jeśli ta fasola aż tak wszystko obrośnie 🙂
Może to wystarczy do czasu, kiedy podrośnie fasola – wówczas będą trzymać korzenie. 😉
Fasola tyczna raczej puszcza jeden pęd pnący, ale ta Twoja spokojnie wyrośnie ponad konstrukcję, więc powinnaś dostać zielony namiot. 🙂
Jeszcze słowo o chodzeniu boso – walor zdrowotny jest istotniejszy, niż wizualny – chodzenie boso jest zdrowe. 🙂
Dzięki, ja właśnie tycznej jeszcze nie miałam, dlatego jestem bardzo ciekawa i podekscytowana wręcz 🙂
Ja wiem, że chodzenie boso jest cudowne, dlatego wybieram to ponad zgorszenie ludźmi takimi piętami, wystającymi z sandałów… Mam czasem wrażenie, że gdybym tak chodziła częściej i nic z tym nie robiła, to by mi "urosło" coś na kształt naturalnej, skórzanej podeszwy… 😡
Fasola dobrze u nas rośnie, więc powinnaś być zadowolona. 🙂
W któreś lato prawie nie zakładałem butów i było dokładnie tak, jak mówisz – podeszwa mocno stwardniała… ale potem ciężko jest się przyzwyczaić do obuwia. 🙂
Jak najbardziej 🙂
Gdzie kupiłaś wysokie tyczki? Iga
W sklepie ogrodniczym, który nota bene ostatnio zlikwidowali, ale powinny być w każdym ogrodniczym albo takim jakimś dużym budowlanym. pozdrawiam 🙂