Nasz ogród zamknięty na kłódkę, czeka na kolejny sezon.
Lodówka pełna przetworów i korzystamy teraz z naszych mrożonek (owoce, leczo z cukinii) oraz przetworów w słoikach.
Czasem skusimy się też na kupne, warzywne mrożonki, żeby poczuć odrobinę wiosny w zupie…
Ale jest coś jeszcze, co przy odrobinie chęci i pracy możemy sobie podarować tą zimową porą: świeżutkie zioła z parapetu!
- miejsce koniecznie nasłonecznione;
- temperatura stała około 15-20 stopni (nie lubią wahań temperatur, dlatego jeśli macie parapet, który bywa mocno ogrzewany, a np. w nocy jest zimny, Wasze zioła mogą tego nie wytrzymać. Lepsza będzie niższa, a stała temperatura);
- podlewanie regularne, z umiarem, dostosowane do gatunku;
- regularne uszczykiwanie, podbieranie sobie pędów do kuchni – rośliny będą stale rosły i rozkrzewiały się;
- pojemniki osobne dla każdej rośliny ze względu na dobre sąsiedztwo oraz nieco odmienne warunki uprawy poszczególnych odmian albo dobór roślin o podobnych wymaganiach uprawy do jednego, większego pojemnika;
- codzienna komunikacja: do naszych wszystkich roślin – to nie jest żart – mówimy! Mówimy coś miłego, myślimy pozytywnie, głaszczemy po listku przy okazji podlewania itp. codzienne uprzejmości – traktujemy roślinę z sympatią i szacunkiem! 🙂
(Wersję mojego tekstu można też przeczytać w 3 numerze Dolnośląskiego Magazynu Kulinarnego Kocioł tutaj.)
0 komentarzy
Ja wszystko co mogę to hoduję na parapecie, ale staram się też nie zagrać go, bo jest piękny i kamienny 🙂