1,K
W ubiegłym sezonie „przez przypadek”, czyli poddając się klasycznemu, zakupowemu wariactwu w sklepach ogrodniczych, wpadły mi w ręce nasiona czarnuszki orientalnej (Nigella orientalis). To wzięłam :). I nie żałuję!
Na wiosnę spontaniczność bierze górę nad planami albo powstają w ogrodzie luki, które chcę jakoś uzupełnić. Więc często przy półkach z nasionami zachowuję się jak dziecko w sklepie ze słodyczami i patrząc na opakowanie, widzę już te kwiaty w moim ogrodzie, dodatkowo w końcu to tylko kilka złotych… I tak paczka do paczki, uzbiera mi się zawsze pokaźna liczba różnych nasion w różnych kolorach, o różnych wymaganiach hehe i potem masz babo placek – zadbaj o to! 🙂
Czarnuszka orientalna to jednoroczna roślina, której nie znałam i której nigdzie wcześniej nie widziałam – widać, nie jest za bardzo popularna. A szkoda, bo przepiękna i łatwa w uprawie – podobnie do czarnuszki damasceńskiej zresztą (miałam je na rabacie obok siebie).
Nasiona wysiewa się na wiosnę – kwiecień/maj, wprost do ziemi. Po kilku tygodniach kiełkują urocze, delikatne siewki, które dobrze jest przerwać co kilka centymetrów, żeby rośliny rozwijały się większe. Ja nie przerzedzałam, miałam wobec tego łan roślinek różniących się wysokością i wielkością kwiatów – wybór tutaj należy do ogrodnika :). Dobrą metodą jest stopniowy wysiew nasion, w odstępach czasowych, np. dwutygodniowych – zapewni nam to ciągłość kwitnienia.
Czarnuszka orientalna dorasta do 40-50 cm. Kwitnie przez lipiec i sierpień. Podczas dłuższych okresów suszy podlewałam ją, ale nieregularnie i poza tym nie roztaczałam nad nią żadnej ekstra opieki. Nic jej też nie zaatakowało – ani mszyce, ani choroby.
Kwiaty są żółte, z bordowymi plamkami na listkach wokół owocostanu. Całość nadaje zwiewny wygląd tej roślinie – orientalny właśnie… Po czasie płatki opadają i rozwija się sam owocostan. Roślinę można w tym momencie ściąć i zasuszyć. Można też – tak, jak ja – poczekać kilka tygodni, bo robi się jeszcze ciekawiej… 🙂 Całość usycha i brązowe już owocostany otwierają się delikatnie, ukazując dyski nasion ułożone równiutko w środku. Zachwyciłam się nimi! Przypominają mi trochę gwiazdki anyżu. Można je zerwać (nie wysypią się tak łatwo), delikatnie zebrać nasiona, a szkielet użyć do kompozycji kwiatowych (malując np. sprejem lub zostawiając w naturalnym kolorze).
Ponieważ czarnuszka orientalna nie zimuje w naszych temperaturach (chociaż o tym przekonam się na 100% na wiosnę, sprawdzając, czy się nie rozsiała), zebrałam sporo nasion i przechowuję je do wiosny. Miejsca jeszcze nie wybrałam :).
Znacie lub macie tą odmianę czarnuszki?
Joanna.