1,1K
Skrzyp polny to bardzo znana roślina, rosnąca zwłaszcza na podłożach kwaśnych, która często traktowana jest jako chwast. Tworzy podziemną sieć kłączy, których trudno w całości się pozbyć, i rozrasta się szybko, tworząc – moim zdaniem – piękną, skrzypową łąkę 🙂 Ogólnie dobroczynne działanie skrzypu jest znane – można go pić, wdychać oraz się w nim kąpać. I lubimy to nie tylko my, ale też rośliny. A jeszcze lepsza wiadomość jest taka, że nie lubią go szkodniki i choroby. Roślina idealna 🙂 Zobaczcie, jak ją wykorzystać.
Po pierwsze, chcemy się upewnić, że zrywamy skrzyp polny, a nie jego inne odmiany, zwłaszcza trujące bagienny, błotny czy olbrzymi. Bardzo polecam dokładne sprawdzanie, wraz z przekrojem łodygi, jeśli nie jesteśmy pewni. Czasami dwie odmiany mogą rosnąć obok siebie. Nie będę się wymądrzać za bardzo, jak je rozpoznać, polecam przejrzeć książki lub poczytać fora botaniczne i zobaczyć zdjęcia. Dla mnie najlepiej działa, jak się naoglądam i wtedy rozpoznaję najlepiej.
Kiedy już znajdziemy nasze źródło, zrywamy pędy naziemne. Możemy użyć świeżych, ale jeśli nie mamy do nich dostępu, sprawdzi się też ziele suszone. Warto też ususzyć sobie większe ilości na jesień czy wiosnę.
Ze skrzypu możemy zrobić gnojówkę. Pędy zalewamy po prostu wodą i pozwalamy fermentować, co jakiś czas mieszając. Trzeba przemieszać, żeby zapewnić dostęp tlenu. Najlepiej przykryć siatką, a nie przykrywką, ale ja siatki nie mam i zawsze przykrywam, uchylając lekko wieko pojemnika. Mówi się, że trzeba 1 kg ziela na 10 litrów wody. Ja zwykle robię na oko, po prostu wrzucam do wiaderka i zalewam wodą. Po około 2 tygodniach preparat jest gotowy. Może to też zająć więcej czasu, w zależności od pogody, temperatury. Gnojówka gotowa to taka, która już się nie pieni.
Jako nawóz, dodamy około 0,5 litra tego preparatu na pięciolitrową konewkę. Ja, znowu, leję na oko. Dodaję po prostu trochę gnojówki do podlewania. Swoim ”smakiem” i zapachem gnojówka odstraszy też mszyce. Pędy rośliny, które zostają w wiadrze, wyciągam i albo wrzucam na kompost, albo jako mulcz pod rośliny zagrożone chorobami grzybowymi.
Wywar to nic innego jak ugotowany skrzyp. Zioło zalewamy wodą (ja na oko robię tak, żeby części roślinne były zanurzone pod wodą) i odstawiamy na maksymalnie 24 godziny. Preparat zacznie się lekko pienić – jeśli nie chcemy go gotować, możemy już go wykorzystać – jest to po prostu wyciąg ze skrzypu. Jeśli wywar, to gotujemy – ja gotuję około pół godziny od czasu, kiedy zaczyna wrzeć. W ogrodzie możemy wykorzystać też napar, czyli zalane wrzącą wodą zioło. Różnica jest taka, że wyciąg i napar trzeba zużyć natychmiast, zanim zacznie fermentować, a wywar możemy zamknąć w słoikach i przechowywać dłużej.
Skrzyp ma w ogrodzie świetne działanie przeciwgrzybiczne, można więc stosować prewencyjnie oraz po wystąpieniu objawów na wszelkie tego typu choroby – mączniaki, grzyby, kędzierzawość, rdze, parchy czy nawet zarazę ziemniaczaną. Dobrze zacząć wczesną wiosną, ja stosuję np. na rdzę malwy czy na kędzierzawość liści brzoskwini. Działa!
Moim zdaniem pomiędzy działaniem wywaru, wyciągu i naparu nie ma kolosalnej różnicy. Jak nie miałam czasu, to robiłam na szybko wyciąg i pryskałam nim drzewko brzoskwini, w rozcieńczeniu około 1:4 (więcej o mojej walce z kędzierzawością tutaj). Myślę, że można też spokojnie użyć gnojówki.
Ogólnie skrzyp zwalczy grzyby i odstraszy szkodniki, a przy tym odżywi rośliny i glebę. Jeśli zostanie nam go za dużo, to można po prostu podlać nim kompost. Ja czasem mieszam też wsad gnojówki, np. z pokrzywą czy wrotyczem, dobrze też komponuje się z czosnkiem. Polecam eksperymentować, dostosowując do swoich możliwości czasowych i infrastrukturalnych.
Znacie skrzyp i stosujecie? Podzielcie się swoimi przepisami.
Joanna.
2 komentarze
Jak długo gotować wywar? W jakich proporcjach mniej więcej?
Ja gotuję około pół godziny od momentu wrzenia. Proporcje daję na oko – zalewam po porstu susz czy rośliny tak, aby były w pełni przykryte na spokojnie.