Miałam okazję przetestować u siebie podwyższoną rabatę metalową. Chciałabym teraz krótko podsumować swój eksperyment i podzielić się wnioskami.
O rabacie metalowej pisałam tutaj. Kilka filmików z ostatnich dwóch sezonów można znaleźć na YouTube tutaj (osobna playlista Eksperyment z podwyższoną rabatą metalową). W tych materiałach omawiałam też znane mi zalety i wady rabat podwyższonych ogólnie.
Rabatę testowałam od wiosny 2018 do jesieni 2019 roku, czyli przez dwa pełne sezony wegetacyjne.
W sezonie 1 uprawiałam w niej głównie sałaty. W sezonie 2 – dynie jako plon główny.
Wnioski, czyli czego się nauczyłam.
- Jeśli mam jakąkolwiek podwyższoną grządkę, to ze względu na działalność gryzoni, koniecznie powinnam dać na jej dno siatkę z małymi oczkami. Nie zrobiłam tego w tym przypadku, w związku z tym gryzonie szalały, zwłaszcza w sezonie 2, co bardzo wpłynęło na plon (aby ochronić korzenie dyni, posadziłam je w pojemnikach z wywierconymi dziurami; to spowodowało mniejszy rozrost korzeni i jeszcze większą potrzebę nawadniania z mojej strony).
- Podwyższona rabata nie chroni przed ślimakami, ale umożliwia zastosowanie innych rozwiązań zaporowych, np. prądu niskiego napięcia, taśm miedzianych czy jakichkolwiek fizycznych zapór.
- Taka grządka przesycha szybciej i wymaga większego nawadniania, co było dla mnie jasne również na początku, ale miałam szansę o tym się przekonać. Dynie w sezonie i czasie największych upałów, przy braku deszczu, wymagały podlewania niemal codziennie.
- Umiejscowienie należy dobrze przemyśleć. U mnie było to miejsce na drugim końcu działki od źródła wody, w związku z czym wymagało nakładów energii do jej transportowania. Natomiast miejsce było lekko zacienione, co umożliwiało dobrą uprawę sałaty.
- W przypadku tej konkretnej rabaty, można ją po sezonie łatwo przenieść w inne miejsce. Uważam, że jest to jej zaleta, bo jeśli zorientujemy się, że źle wybraliśmy, możemy łatwo to zmienić. Natomiast ciągle warto poświęcić czas na punkt 4, żeby sobie oszczędzić dodatkowej pracy.
- Trywialne, ale rabata się mocno nagrzewa od zewnątrz i można się prawie poparzyć, dotykając jej w upalne dni :).
Co się stało z rabatą metalową?
Rabatę rozkręciłam i przekazałam kolejnej osobie do użytku. Dlaczego?
- Na miejscu tej rabaty (która dobrze przygotowała mi grunt – gleba była pulchna i miękka) rozpoczęłam gildię z jabłonką. Potrzebowałam więc tego miejsca na inny cel po prostu.
- Nie przeniosłam jej w inne miejsce, bo nie mam w tej chwili takiego wolnego kawałka, który bym mogła i chciała na to przeznaczyć.
- Rabata metalowa podwyższona nie ma takich zalet, którymi w ogólnym rozrachunku przewyższałaby uprawę w gruncie w moim przypadku, w związku z tym nie zamierzam nią zastępować istniejących już powierzchni upraw. Podkreślam w moim przypadku, bo każdy ogród jest inny.
Dodatkowo, nie byłam w stanie przetestować tej konstrukcji przez 12 lat :), ale zauważyłam na metalu drobne rysy czy odłupanie pokrycia, same śruby były lekko zardzewiałe, czasem trudno było rozkręcić, ale się udało. Myślę, że większość rys powstała podczas skręcania czy przenoszenia tej rabaty, czyli mechanicznie, a nie od warunków atmosferycznych. Materiał wydaje się po dwóch latach być w całkiem dobrym stanie.
5 komentarzy
Bardzo konkretne podsumowanie. Wynika z niego, iż taka metalowa grządka najlepiej się sprawdzi w przypadku uprawy roślin ciepłolubnych (i najlepiej takich, z małym zapotrzebowaniem na wodę). Pomysł z przenoszeniem każdego roku też jest ciekawy, ponieważ po roku zostaje całkiem dużo nieprzerobionego jeszcze materiału i grządka wciąż oferuje miejsce powyżej powierzchni otaczającego gruntu.
Kwestia rdzewiejących śrub nie jest problemem. Wystarczy przed wykręceniem zastosować odrdzewiacz i co kilka lat śruby wymienić. 😉
Jak ja lubię czytać wpisy poparte jakimiś doświadczeniami i swoimi przemyśleniami. Dzięki za taką dawkę wiedzy, człowiek uczy się albo na własnych błędach albo na cudzych 🙂
Dziękuję, bardzo się cieszę 🙂
Ciekawe… sama planowałam takie rozwiązanie, bo nie mogę się schylać – długie plewienie czy nawet zbieranie plonów powodowało potem ból. Myślałam, że te skrzynie będą strzałem w dziesiątkę i już chciałam się na nie decydować. Po przeczytaniu podsumowania chyba jednak muszę to przemyśleć. Może znajdę jakiegoś ogrodowego pomocnika? 🙂
Jeśli nie można się schylać, to jest to moim zdaniem argument bardzo mocny za :). Pozdrawiam!