Home Krzewy i owoce Lepiej źle niż wcale, czyli kiedy i jak przeprowadzać cięcie winorośli. Amatorski poradnik w 4 krokach.

Lepiej źle niż wcale, czyli kiedy i jak przeprowadzać cięcie winorośli. Amatorski poradnik w 4 krokach.

by Ogrodnicza Obsesja

Żeby mieć pyszne winogronka, wygląda na to, że – chcemy czy nie – musimy przyciąć nasze winorośle. Kwitną i owocują na tegorocznych pędach i bardzo lubią przycinanie każdego roku. Mówi się, że lepiej przyciąć, nawet niefachowo, niż wcale, bo bardziej zaszkodzi im brak takiego cięcia. Ile w tym prawdy, nie wiem, ale co roku tnę winorośl, która pnie się po altanie, oraz 4 pozostałe, mniejsze – 2 na pergoli i 2 z drugiej strony altany (te akurat zatrzymały się w rozwoju zupełnie i nawet cięcie im nie pomaga, ale to inna historia).
O tym kiedy i jak ciąć amatorsko, a nie profesjonalnie, w 4 krokach.

1. Kiedy ciąć. 
Ciąć teraz, czyli przed wiosną, pod koniec zimy. Pod koniec lutego już można. Ważne jest, żeby ciąć przed tym czasem, kiedy w winorośl już poczuje wiosnę i zaczynają buzować w niej soki. To się objawia tym, że jak utniecie gałązkę, ona „płacze”. Wypływa sok, a tego nie chcemy. Więc tutaj im wcześniej, tym lepiej – zaskakujemy winorośl jeszcze podczas snu.

2. Oględziny wstępne.
Czytałam kiedyś i studiowałam różne cięcia, ale nie jestem profesjonalnym wytwórcą wina i nie mam pól winorośli, a jedynie kilka w celach konsumpcyjno-ozdobnych. Gdzieś kiedyś widziałam cięcie Guyota i się zasugerowałam tym tak, że zostawiam jedną gałązkę z lewej, a drugą z prawej, jedną dłuższą, a drugą krótszą. I to wszystko.
Winorośl rośnie co roku bujnie i włazi do altany szparami oraz na jabłonkę się wspina. Ja ją tnę tak mocno, że zawsze z podziwem obserwuję jej żywotność i mam nadzieję, że naprawdę to „lubi”, ale przyznam, że nie przeprowadziłam eksperymentu i nie zdecydowałam się jeszcze jednego roku jej nie ciąć i zobaczyć, co z tego będzie. Może za rok.

Pierwszym krokiem będą więc oględziny Waszej winorośli, więc jak duża jest, jak rośnie, jakie tam warunki i tak dalej. Potem przyjrzyjcie się gałązkom – gałązki starsze to będą te, które pokryte są jakby korą, która lekko od nich odchodzi. Z nich wyrastać będą młode (zeszłoroczne najczęściej), które mają widoczne oczka – stamtąd wyrosną też nowe pędy. Teraz możemy przyciąć i stare gałązki, i nowe. Tu już dużo zależy od kształtu i wielkości rośliny. Czasem wystarczy przyciąć, zostawiając 1-2 oczka, czasem można zostawić więcej. Czasem wyciąć starą gałąź (a wręcz już konar), w zamian za nią zostawiając młodą, którą poprowadzimy w zastępstwie.

gałązki „stare”

Przede wszystkim – nie bać się cięcia. Jeśli macie dużą roślinę, to się może wydawać za dużo i jeśli tak jest, to przytnijcie tak, jak czujecie. To tylko wskazówki.

3. Cięcie. 
Ostrym i czystym sekatorem tniemy, jak zwykle, pod skosem przeciwnym do oczka, starając się oczko zostawić tak, aby nie wrastało do wewnątrz rośliny, a na zewnątrz  (uniwersalne zasady cięcia obowiązują). Zwracamy uwagę na te gałązki odrastające niziutko, przy korzeniu – ja u siebie je wycinam. Tniemy grube i cienkie gałęzie do tych kilku oczek, o których zdecydowaliśmy, że przytniemy i staramy się uzyskać zaplanowany efekt.

Efekt u mnie jest taki:



4. Sprzątanie. 
Gałęzie można wykorzystać jako ściółkę lub na kompostownik, Jeśli macie dużo mocnych pędów, to mogą posłużyć za podpórki, np. do grochu czy fasoli tycznej albo na domki dla owadów.

To są kroki i zasady, jakimi ja się kieruję i które stosuję u siebie co roku.
Sprawdzają się, w zeszłym sezonie po mocnym cięciu na wiosnę, roślina kwitła i owocowała jak szalona. Były soki i polewa do lodów. Ach…

Joanna.

You may also like

Leave a Comment