W lutym, przy okazji prześwietlania czarnych porzeczek, postanowiłam je rozmnożyć. Jeśli nie zależy nam na czasie (że musimy mieć porzeczki już teraz, zaraz), to możemy zabawić się w najłatwiejsze na świecie rozmnażanie przez ukorzenianie pędów.
W lutym postąpiłam z pędami porzeczek na dwa sposoby:
– pocięłam na mniejsze kawałki i wsadziłam do ziemi (ok. 10-15 cm każdy)
– wsadziłam długie pędy do ziemi, nie bawiąc się w cięcie ich (bo miałam ich sporo i wiem, że niektórzy tak po prostu robią i to działa).
W obu przypadkach kijki po prostu wsadziłam w ziemię bez żadnych specjalnych ukorzeniaczy.
Pędy z drugiego sposobu na początku puściły, bo pamiętam, że cieszyłam się, że tak dużo ich się rozmnoży. Niestety, po paru tygodniach zamarły. Nie znalazłam żadnego długiego pędu, który by puścił listki. Myślę, że w moim przypadku rośliny nie dały rady zasilić całości z tych zasobów, które miały.
W przypadku pierwszego sposobu, 4 z 7 pędów puściły ładne listki, czyli prawie 60%.
Myślę, że było im łatwiej właśnie ze względu na długość (a raczej krótkość?). Były też w innym miejscu, może ciut bardziej zacienionym, choć nie wiem, czy to odegrało główną rolę w ich sukcesie wiosną – chyba nie.
Ja na przyszłość będę więc cięła pędy na mniejsze kawałki. Tym sposobem można uzyskać też większą ilość sadzonek.
Podzielcie się Waszymi doświadczeniami. Jestem ciekawa, czy udaje się Wam rozmnożyć porzeczki przez długie pędy, tak po prostu wsadzając je do ziemi? A może jeszcze inaczej?
Joanna.
7 komentarzy
rozmnażam przez długie ale dłużej to trwa. Czerwoną też mi sieudało w ten sposób rozmnożyć…
Ja jesienią (zimą) prześwietliłam jeden z krzaków i miałam mnóstwo małych gałązek (ok 20 cm) na tych starych i grubych wyciętych u podstawy. Było mi szkoda tak po prostu wyrzucić więc obcięłam je i wsadziłam w ziemię bez żadnych więcej ceregieli. Wiosną w czasie suszy pilnowałam aby miały wilgotno. Efekt jest taki, że wszystkie się przyjęły a kilka zawiązało owoce:) Jesienią planuję przesadzić je na miejsce docelowe.
Z długich próbowałam i też się przyjęły ale były słabe.
Smacznych plonów 🙂
U mnie porzeczki i agrest rozmnażają się same. Zupełnie się tym nie interesuję, ani nie przejmuję. Wystarczy trawa, która pomaga przygiąć gałęzie do ziemi. Po dotknięciu gleby, gałązki wypuszczają korzenie i w te sposób powstaje nowa roślinka. 🙂
Do czego w tym roku wykorzystałas grządkę metalową podwyższoną? I ogólnie proszę o fotki całego ogródka bo pewnie masz już co pokazać ☺
W metalowej są dynie w tym roku w roli głównej, jeden pomidor i fasolki szparagowe.
Na spacer po działce zapraszam na youtube np. tu https://www.youtube.com/watch?v=6x64F4rcZao 🙂
ups… wiem, że rok z górką po wpisie, ale czarną porzeczkę najłatwiej i najskuteczniej rozmnażać przez dociśnięcie gałązki do ziemi i
przysypanie jej (albo w doniczkę, jak komu wygodniej) – żeby gałązka nie uciekła można użyć takich ogrodniczych dynksów w kształcie chudego i długiego „U”. Na jesień odciąć od krzaka nowy minikrzaczek ładnie ukorzeniony – stary sposób mojego dziadka i chyba nawet oficjalny ogrodniczy 😉
dziękuję za komentarz 🙂 w ten sposób bardzo łatwo rozmnażają się u mnie agresty, bo też ich gałęzie same się pokładają. pozdrawiam!