No i jest, nareszcie! Kwitnie na żółto wszędzie, między innymi u mnie na działce. Forsycja.
Do tej pory tylko ją podziwiałam i rozmnażałam, a teraz postanowiłam włączyć ją do świata herbatek. Jak ktoś czyta trochę blog, to wie, że przez cały sezon robię napary z ziół dostępnych na działce, pisałam o tym np. tutaj. Teraz, kiedy ziół jeszcze nie ma, rzuciłam się właśnie na forsycję!
Przepis na napar oczywiście jest klasyczny – zbieramy kwiaty forsycji, zalewamy gorącą wodą i parzymy trochę pod przykryciem.
Ja mieszam np. z młodą pokrzywą teraz i jest taki napar mieszany,
Kwiaty forsycji są jadalne, można je po prostu wcinać prosto z krzewu, urozmaicać sobie dania, sałatki itp. Można też z nich robić super nalewki!
O samym krzewie i jego właściwościach pisałam tutaj.
Forsycja nie jest uważana za toksyczną, jednak zanim zaczniemy ją jeść lub brać preparaty z niej sporządzone, warto sprawdzić jej właściwości lub skonsultować z lekarzem zwłaszcza, jeśli przyjmujemy jakieś leki.
A Wy co robicie z kwiatów forsycji?
Joanna.
0 comments
Ja wcinam na surowo w niewielkich ilościach. Nie ma to jakiegoś rewelacyjnego smaku, ale wiosną każde "zielsko" jest cenne. 😀
O rzesz kurka nie wiedzialam ze można robić z niej herbatki 🙂
O kurczę nie wiedziałam!! Idę za okno schrupać moją forsycję 😀 😀
Dokładnie, wiosną wszystko wchodzi 😀
Ooo? dzięki spróbuję 😀
Zjadlam za Twoją radą 😊 calkiem smaczne. Pozdrawiam 😊
Jeszcze dodam, że z "chwastów", dla urozmaicenia smaku można używać bluszczyka kurdybanka (mocny, ale przyjemny smak i aromat), podagrycznika (lekko marchewkowy), przytulii (nie ma wyraźnego smaku) i pewnie jeszcze wielu innych, których nie próbowałem lub nie pamiętam. Smacznego 🙂