373
Do każdego ogrodu coś transportujemy. Potrzebujemy przywieźć, przynieść, przywlec… Potrzebujemy coś dosypać, dosadzić, dosiać, dolać… Ciągle coś do ogrodu zapraszamy – czy to rośliny, czy części architektury, czy narzędzia, czy inne.
Ja do tego ściółkuję. Ściółkuję dużo, wszystko się przerabia szybko i ciągle potrzebuję coś dowieźć, ponieważ jest to ogródek działkowy i bezpośredniego dostępu do lasu czy łąki nie mam. W związku z tym muszę transportować często. Oto, jak sobie z tym radzę.
Bohaterem numer jeden jest moje Clio. Moje niezawodne, czterokołowe cudo, które pomieści wszystko. Zabrudzone, zasłomione i okurzone… ukochane.
Bez Clio byłoby cienko.
I tak przewożę w nim sadzonki, to wiadomo. Czasem i takie delikatne, jak pomidorki.
Sadzonki małe i też te większe.
Clio, jak wiadomo, to niewielkie auto, ale składają się w nim tylne siedzenia tak, że całkiem sporo może pomieścić.
Wysokie sadzonki można położyć.
Składają się tylne, ale i przednie siedzenia, więc czasem coś bardzo długiego też można załadować (jak rynna). Tutaj trzciny dla murarek.
Czasem nie trzeba składać, tylko uważać na oczy…
Mam boczne lusterka, więc o środkowe się nie martwię, i mogę zapchać cały tył kartonami.
Albo słomą…
Oczywiście wszelkie worki ze skoszoną trawą od sąsiadów w sezonie to norma.
Co jeszcze ciekawego przewoziłam, a nie obfotografowałam:
– wielkie wory zrębków drewnianych – całe auto było nimi wypchane;
– krążki drewniane na ścieżki;
– nawóz kurzy;
– taczkę i łopatę;
– dwa 300-litrowe pojemniki na deszczówkę;
A czasem i coś wywozimy z ogrodu. Na przykład wspaniałe, kilkukilogramowe plony…
Jak Wy sobie radzicie z transportem?
Jakie najdziwniejsze rzeczy przewoziliście do ogrodu?
Joanna.
0 comments
W torbie na kółkach:) Samochodu nie mam, za to przystanek autobusowy tuż pod samym blokiem. Ludzie trochę dziwnie patrzyli kiedy wiozłam widły albo łopatę…
A Ty spryciula jesteś. Masz adres bloga. Na aucie 😝
Potężne donice od sąsiada 😉 W koszu pod wózkiem dla dziecka – oczywiście dziecko w wózku 😀 Ciężar ogromny 😀 Zdarzało się różne rzeczy wozić, ale od kiedy mamy samochód z paką,jest dużo lżej i większą ilość da się przewieźć..
Wszystko przewozimy toyotą avensis rocznik 2002.Toyota woziła cegły, sadzonki, psa, słomę, kartony, w mieście wróciła dziecko i koleżanki do szkoły i wielkie wypchane plecaki, meble z Ikea, listewki z Castoramy. Toyota wielozadaniowa.
W mieście woziła nie wróciła. Piszę z komórki. Przepraszam😊
Ech ja ostatnio drzewko pakowałam i ledwo się zmieściłam.
ano mam 😀
Nie mam samochodu, ale mam solidny rower, z dwoma bagażnikami, z przodu i z tyłu. Przedwczoraj zawiozłam na działkę paczkę z sadzonkami krzewów (jakieś 1,5 m długości, ciężką), szpadel i ręczny kultywator – na przednim bagażniku, przymocowane w poprzek. Musiałam tylko uważać, żeby nie zawadzić kogoś na ścieżce rowerowej i nie zahaczyć o latarnię. 😀 Mira
Z takiego samego powodu mamy combi alby więcej się zmieściło 😀
pozdrawiam 😀
Hoho. Macie super blog. Kombi Astra. Dwie beczki 120 litrow do swiezego obornika. Beczki zakrecane. Konski obornik mozna wpychac az po brzeg . Krowi, swinski, ptasi do mniejszych workow zakrecic i do beczki. Te nawozy sa ciezkie wiec lepsze mniejsze beczki bo i tak trudno udzwignac. Kurzy najbardziej cuchnie wiec zanim zalapalem korzystanie z beczek to jazda musowo na otwartych oknach. Przy konskim ostroznie z wiekszymi ranami bo ryzyko teżca. Pozdrawiam Wszystkich