Home Różności Dlaczego nie grabię liści? Oraz skąd taki luksus w tym roku po raz pierwszy.

Dlaczego nie grabię liści? Oraz skąd taki luksus w tym roku po raz pierwszy.

by Ogrodnicza Obsesja

Luksus niegrabienia liści – planowałam zatytułować tego posta. Ale postanowiłam dodatkowo jeszcze przypomnieć, czemu tego się nie robi po prostu – czemu nie warto, szkoda czasu i pracy i w ogóle sama szkoda… Oraz czemu do tej pory to robiłam, a teraz nie muszę.

Teraz już nie tylko na pro-naturalnych/eko stronach czy blogach ogrodniczych zobaczycie informację, żeby liści nie grabić. To już się robi powszechne, wchodzi do mainstreamu hehe… nie grabimy liści, to jest trendy! Pewnie niedługo zobaczymy artykuły w duchu nie-grabienia w poczytnych ogrodniczych pismach. Ale do rzeczy…

Oto parę znanych mi powodów, dlaczego nie warto liści grabić:

-> w liściach zimują różne żyjątka, mniejsze i większe zwierzęta po prostu korzystają z takiej nagromadzonej kopy, jak w lesie – komuś się to przydaje, ktoś tam może zamieszkać, a jak wszystko posprzątamy, to i mniej gości będzie, co nie jest dobre dla nas i ogrodu;

-> liście to naturalna ściółka, myślicie, że po co drzewa je zrzucają co roku? czy w lesie ktoś idzie i zagrabia i „sprząta”? no nie… I kolejny raz temat ściółki wraca, czy to z siana, czy ze słomy, czy z opadłych liści w lesie liściastym… i tak dalej; to jest po prostu cykl naturalny, liście znikną w ciągu kilku miesięcy, zasilą glebę swoim rozłożeniem się po prostu…

-> „bo roznoszą choroby, to trzeba zagrabić i spalić” – tutaj subiektywna moja opinia i praktyka – jak choroba ma być, to i tak przetrwa na korze, gałęziach, resztkach owoców i liści, których nie dałoby rady zgrabić; lepszym sposobem na zapobieganie chorobom jest skupienie się na odżywieniu gleby, w której drzewa rosną, oraz na prewencji w postaci naturalnego nawożenia i wzmacniania rośliny, czy to do korzenia czy dolistnie; dodatkowo w miarę możliwości zaplanowanie nasadzeń tak, żeby się wspierały nawzajem (tzw. gildie – po prostu dobre sąsiedztwo obowiązuje nie tylko w warzywniku); Na przykład najpierw posadzimy dwie grusze i jałowiec razem, a potem będziemy obsesyjnie wygrabiać liście dotknięte rdzą… Nie lepiej znaleźć źródło rdzy i je usunąć lub mu zapobiec, niż potem pozbawiać drzewo tak naturalnego, wartościowego materiału jak własne liście?
Jak się pojawią argumenty typu „ale jak kogoś jedynym źródłem przychodu jest sad, a ma parcha jabłoni, to musi zagrabić” – no tu by można toczyć dyskusje długie i zróżnicowane, natomiast ja mówię, jak ja robię – nie grabię żadnego parcha, nawet jak jest, nie grabię jak jest rdza, po prostu nie;

-> demonizowanie liści orzecha włoskiego – ja nie demonizuję tych liści, je też można kompostować, pisałam o tym tutaj i zachęcam do przeczytania i wykorzystania też tych liści; Ponadto – myślicie, że orzech jest tak głupi, że produkuje takie liście, co jemu samemu szkodzą, jak pod nim na zimę zostają?

-> nie grabimy też bo po prostu szkoda naszej pracy – akurat w wielu przypadkach np. grabienie liści w parkach – w ogóle tego nie rozumiem! Rozumiem chodniki, ulice, bo mogą mokre liście być w jakiś sposób niebezpiecznie (ktoś się poślizgnie… i tak dalej), ale te, co leżą pod drzewami? Grabienie, zwożenie, utylizowanie… Strata czasu, pieniędzy i energii ludzi i jedyny sensowny powód, jaki mi tu przychodzi do głowy, to zapewnienie ludziom pracy – co, zupełnie poważnie, jest ważne i potrzebne i fajnie, że ktoś ma co robić, to fakt; ale dla tego parku dobrze to nie jest…

A nie lepiej zamiast tego poszurać w liściach albo napić się herbatki, patrząc na nie?

Do tej pory grabiłam liście, zwłaszcza te cudowne, czereśniowe… To było dlatego, że permanentnie brakowało mi materiałów na ściółkę, więc zgrabiałam te liście i przenosiłam gdzieś do części warzywnej.
Teraz mam ten LUKSUS właśnie, że ponieważ mam wystarczająco dużo innej materii organicznej, liście mogę w spokoju zostawić tam, gdzie spadły. Właśnie tak.

A Wy co myślicie? Zgadzacie się? A jak nie, to jakie są powody, że grabicie liście?
Podzielcie się!

Joanna.

You may also like

28 komentarzy

AgataZ. 9 listopada 2018 - 09:35

I ja się z tym zgadzam. My tylko zgrabiamy liście sumakow, bo mają oprocz liści gałązki i to niestety zostaje. Spod reszty drzewa w i krzewów nie grabimy rowniez zostawiamy, w jakims właśnie celu ine spadają i są zabezpieczeniem. Poco grabuc zebypotem znowu zabezpieczac korą czy trocinami czy co tam wymyslaja sami sobie robote robią. Ja na dzień obecny nie sprzatam nie piele, chwasty wsio zostaje, a nowo posadzone rosliny podsypuje liscmi i skoszona trawą którą zbieramy do starej wanny przez caly okres koszenia. Tak to u bas wyglada. Wiosną dopiero oprzątam rabatki i przycinam.

Reply
Tomek z PP 9 listopada 2018 - 12:51

Tak. 🙂
Ludzie grabią liście, koszą i pozbywają się trawy, ponieważ wydaje im się, że ogród musi być tak wypielęgnowany, jak wnętrze domu. Trawnik ma być tak czysty, jak dywan… i naprawdę ciężko jest zmienić takie podejście u kogoś, kto całe życie grabił i sprzątał.

Reply
andres 9 listopada 2018 - 13:58

Widziałem wczoraj jak kilkanaście osób w miejskim parku grabiło liście, byli ubrani w pomarańczowe kubraczki. Obok stała wielka przyczepa. Chętnie podałbym im adres, by zrzucili te liście u mnie na podwórzu. Na ulicach też ludzie starannie walczą z liśćmi, potem do worków na bioodpady, i już jest porządek 😉

Reply
Anonimowy 9 listopada 2018 - 17:30

A ja dziś właśnie zakończyłam akcję "Przywieź liść, który zgrabili inni"! Mam ponad 15 worów liści, które zbierałam po całej dzielnicy i zaprzyjaźnionych osób. W moim ogrodzie, jest mało drzew, bo jeszcze nie urosły a stare zostały wycięte przez poprzedniego właściciela. Osobiście na prawdę nie rozumiem tej manii grabienia. Co gorsze pomyślcie ile folii ląduje na śmietnikach, bo wszystkie te bogu ducha winne liście lądują w foliowych worach! Smutne to kurcze. Pozdrawiam Agnieszka

Reply
Alina Anna 9 listopada 2018 - 18:20

Witam, ja też jestem tą "zabierającą liście od innych", zakładam ogród, mam dużo nowych, posadzonych w tym roku roślin, obsypuję je liśćmi, ocieplą je w zimie, zatrzymają wilgoć, dostarczą składników pokarmowych. Liście od innych wożę w samochodzie:) Pozdrawiam "liście na rabacie lubiących", życząc jednocześnie udanego wypoczynku przy pracy w ogrodzie:)

Reply
Czarna Bezka 9 listopada 2018 - 21:03

Też zwoziłam liście w workach spod bloku do mojego wielkiego kompostownika i żarłocznych dżdżownic :). I na wał permakulturowy. Teraz troche mnie sezon liściowy omija bo jestem cokolwiek unieruchomiona (noga w gipsie), bo zwoziłabym nadal. Nawet mi do głowy nie przyjdzie żeby grabić liście u siebie. Jakoś w cudowny sposób na wiosnę nie ma po nich śladu.

Reply
agatek 10 listopada 2018 - 11:59

W parkach się grabi bo trawniki mają być śliczne, zielone a liście ,,to śmiecie". W parkach nie wolno chodzić po trawnikach bo one są tylko do oglądania i podziwiania. Jak podziwiać trawnik zasypany liśćmi? W parkach muszą rosnąć drzewa z samej definicji tego miejsca więc grabienie jest przypisane każdemu parkowi. – Zakładam, że twoje pytanie po co grabi się liście w parkach było pytaniem retorycznym ale pozwoliłam sobie mimo wszystko na nie odpowiedzieć. A nuż ktoś by nie widział 😉
Cieszę się, ze coraz więcej mówi się o niegrabieniu liści dla samego grabienia. Ja mam pewien rów, w którym tworzy mi się ziemia próchnicza, do niego rok rocznie wrzucam liście, które mi się przerabiają.

Reply
Anonimowy 10 listopada 2018 - 17:42

A do tego ciągle obniża się poziom gleby,bo nic nie jest do niej dostarczane od góry.Ewa

Reply
Mira 11 listopada 2018 - 21:53

Dziś zwiozłam do siebie kilka worow lisci spod domu dzialkowca, a potem zauwazylam, ze sasiad czysci swoja dzialke – otrzasal wrecz krzaki z resztek lisci, grabil i do worka, i dostalam cztery gigantyczne wory lisci. To byl dobry dzien.

Reply
anoinowy 12 listopada 2018 - 23:40

Oj właśnie na grupie FB "Działkowicze i Ogrodnicy" zbieram bęcki, za komentarz o liściach, kompostowaniu i ziemi liściowej. Ściskajcie za mnie kciuki, bo robi się coraz bardziej gorąco;-) Nawiasem mówiąc komentarz dotyczył pytania pewnego zdezorientowanego pana, czy w końcu można palić te liście na działkach ROD czy też nie.

Reply
Tomek z PP 13 listopada 2018 - 20:39

RODy nie mają regulaminów? Zresztą część gmin w Polsce wprowadziła, moim zdaniem faszystowskie, przepisy zabraniające palenia ognisk.

Daj znać, jak Ci idzie. 🙂

Reply
Anonimowy 14 listopada 2018 - 13:23

A co z liśćmi zaatakowanymi przez owady minujące, w tym roku na jabłoni rajskiej miałam wszystkie liście z minami
pozdrawiam Ania

Reply
Ogrodnicza Obsesja 14 listopada 2018 - 14:29

Cieszę się na te wszystkie Wasze komentarze i że tyle nas jest! 😀

Reply
Ogrodnicza Obsesja 14 listopada 2018 - 14:31

Aniu, ja nie grabię z tych powodów. Trzeba by się zastanowić, z jakiego powodu aż tak dużo masz szkodników i jacy są ich naturalni wrogowie. Być może czegoś brakuje, co można uzupełnić albo zaprosić do ogrodu inne owady – naturalnych wrogów?

Reply
Ogrodnicza Obsesja 14 listopada 2018 - 14:32

Trzymamy kciuki! 😀 Jak tam sprawa wygląda?

Reply
Tamaryszek 14 listopada 2018 - 20:28

Lubię grabić jesienne liście, ale zawsze pozwalam im poleżeć jak najdłużej, bo tak ładnie wyglądają… Nie mam obsesji sprzątania, ale wiem, że nie można zostawić ich grubej warstwy na trawniku na zimę, jeśli komuś na nim zależy. Ale zagrabiam je na rabaty – tam chronią glebę, dają schronienie stworzonkom i rozkładając się, użyźniają glebę. Zbieram też wory liści od sąsiadów. Jeśli jest ich za dużo na rozkładanie na rabaty, wędrują do kompostu. Usuwam tylko liście dębowe, ale parę razy zdarzało mi się te dębowe kompostować w worach, długo to trwało. Jeśli jakieś drzewo jest porażone chorobą, warto takie liście spalić.

Reply
anoinowy 17 listopada 2018 - 19:00

ROD-y mają oczywiście regulaminy, że palić nie wolno, ale jak jest, każdy wie. Były głosy, żeby kompostować ale większość piszących działkowców, była na nie. A bo nie ma miejsca na 300 metrowej działce, a że choroby, a już zostawić na grządce to dla wielu piszących była herezja. Większość była za foliowaniem w worach i wywozem przez firmę śmieciową. Szkoda. Myślę, że w prawie każdym RODZ-ie jest jakaś wspólna, wolna przestrzeń, gdzie można urządzić wspólny duży kompostownik z korzyścią dla każdego działkowca. Ale nie narzekam z pobliskich działek mam ze cztery wory liści, które były przygotowane do wywózki:-) Pozdrowienia dla liściolubów.

Reply
Ogrodnicza Obsesja 18 listopada 2018 - 14:36

Ten wspólny kompostownik to jest bardzo dobry pomysł, bo ludzie w wory pakują i do normalnych kontenerów na śmieci u nas wyrzucają… a ja czasem wyciągam :D.

Reply
Tomek z PP 18 listopada 2018 - 21:53

Chciałbym mieć taki łatwy dostęp do liści, bo to najlepszy materiał na ściółkę…

Reply
rudakitka 19 listopada 2018 - 17:31

nie da się jak sąsiedzi codziennie co do listeczka zbierają, liście mi wywiewają poza płot, oni swoje trawniki przy ulicy skrzętnie czyszczą, a moje liście się po całej okolicy kotłują, mąż wtedy tylko raz na 2 tygodnie zbiera je kosiarką, Jak rozmawiałam z sąsiadami by nie grabić i zostawiać to byli oburzeni bo oni lubią jak jest czyściuteńko 🙁 Ja nie mogę grabić bo mam chory kręgosłup, matka grabi codziennie ale jak pod drzewami zamiecie, to przy pnączach się uzbiera, no robota głupiego ;P

Reply
Ogrodnicza Obsesja 19 listopada 2018 - 17:55

No robota głupiego, nic dodać nic ująć… 😀 😉

Reply
Saletra wapniowa 30 listopada 2018 - 13:51

Szkoda, że dzisiaj tu trafiłam, bo akurat kilka dni temu grabiłam… Nie boisz się, że pod nimi trawa zacznie gnić?

Reply
Ogrodnicza Obsesja 30 listopada 2018 - 14:05

Zawsze możesz rozrzucić 🙂 tylko saletrą wapniową nie syp 😉
Nie, nie boję się, to tak jakby się bać, że cały las zacznie gnić nagle na Ziemi, bo liście jesienią spadają.

Reply
Justyna 6 grudnia 2021 - 00:14

Ja dokładnie wyrabiam z trawnika, bo pod grubą warstwą liści trawa mi wygniwała (mam w ogrodzie dwa wielkie, stare drzewa, więc tych liści mam co roku bardzo, bardzo dużo). Z brzegu nagrabiam prosto na rabaty jako ściółkę chroniącą przed zimnem. Ze środka zwożę w kąt na kupę gałęzi, gdzie zimuje jeż, a nadwyżki przerabiają mi się na ziemię liściową. I ile by tych liści nie było, tyle można przekompostować, bo one bardzo szybko tracą na objętości. Więc też nie rozumiem tych działkowych jeremiad co jesień, że tyle liści się nazbierało, olaboga, po 20 worów z działki wychodzi.

Reply
Ogrodnicza Obsesja 19 grudnia 2021 - 20:50

Dokładnie! 🙂

Reply
Unknown 11 maja 2019 - 19:03

Modę na pozostawianie wszystkiego naturze przywiozłem 40 lat temu z Berlina,gdzie tamtejsze miejskie lasy są dzikie i piękne jak polska Białowieża.Popieram gorąco takie działania.

Reply
Unknown 11 maja 2019 - 19:05

Dodam tylko,że wszyscy moi warszawscy sąsiedzi postępują zgoła inaczej,no i strasznie się mnie dziwują…

Reply
Unknown 11 maja 2019 - 19:09

Dodam tylko,że tę modę przywiozłem tylko swojemu ogrodowi,reszta moich warszawskich sąsiadów działa jak zawsze a wspólne osiedlowe kontenery pełne są liści,igieł i innych parkowych dobrodziejstw .

Reply

Leave a Comment