Cały czas szukam nowych sposobów wykorzystania tego, co mam w ogrodzie. Dzisiaj padło na kwiaty lawendy. Nowy eksperyment – własny hydrolat lawendowy. Jest to bardzo proste i nie trzeba kupować specjalistycznego sprzętu. Ja wykorzystałam to, co miałam w domu. Oto, jak to zrobiłam.
Moją inspiracją był wpis i instrukcje Klaudyny Hebdy z jej bloga. Wykonałam hydrolat w bardzo podobny sposób. Użyłam:
- niewielkiego garnka
- dwóch miseczek – jednej do podwyższenia, drugiej do skraplającego się hydrolatu
- talerza jako „przykrywki”, ponieważ potrzebujemy czegoś wklęsłego
- kostek lodu i wkładów chłodzących (ochładzamy naszą pokrywkę)
- wody z filtra (może być też destylowana, ma być miękka)
- surowca: kwiatów lawendy tyle, ile weszło do garnka
Otrzymałam około 20-30 ml hydrolatu.
Jak to zrobić?
Do garnka wkładamy jakąś podstawę, w moim przypadku włożyłam małą miseczkę do góry dnem. Może to być jakiś kamień, klocek, cokolwiek, co nie jest toksyczne i na czym będzie mogła stanąć nasza docelowa miseczka nr 2.
Wokół podstawy ułożyłam kwiaty lawendy. W trakcie gotowania można jej dokładać, ja nie dokładałam. Zalałam wodą tak, aby przykryła kwiaty.
Włożyłam drugą miseczkę na pierwszą – teraz miseczka jest na podwyższeniu.
Przykryłam zwykłym, przezroczystym talerzem, na który mogłam położyć kostki lodu i/lub wkłady chłodzące w woreczku. Chodzi o to, że woda będzie nam się szybciej skraplała w zetknięciu z zimną pokrywką i będzie spadała wprost do naszej miseczki.
To wszystko. Zagotowałam i na wolnym ogniu lawenda gotowała się około godzinę. Ja co jakiś czas, w razie potrzeby, dokładałam tylko lodu.
Po godzinie gotowania hydrolat gotowy.
Wystudzony, przelewam do buteleczki ciemnej, szklanej z atomizerem. Taką wodę kwiatową bez konserwantów trzeba trzymać w lodówce i zużyć w ciągu tygodnia.
Zapraszam do obejrzenia, jak to wygląda i zachęcam do własnych eksperymentów!
3 komentarze
Super zastosowanie lawendy. Nigdy wcześniej nie próbowałam robić własnego hydrolatu. Na pewno skorzystam z rad i też spróbuję zrobić, zwłaszcza że lawenda to jedna z moich ulubionych roślin.
Moja ciocia pokazała mi kiedyś ten przepis i wykonałem go pierwszy raz i jestem zadowolony, dzięki 😉
Dowiedziałam się o niej z mediów społecznościowych. Dzięki konkursowi na Instagramie miałam okazję ja przestestować za darmo.
Pierwsze na co zwróciłam uwagę używając ten produkt po raz pierwszy to zapach. Pachnie pięknie, bardzo naturalnie.
Skóra po użyciu tej wody jest odświeżona i odżywiona.