Jak ja tu przyszłam, to on już tu był. Nie było go dużo, rósł sobie pod małym świerkiem głównie. Kiedy „przerabiałam” ogród według swojego uznania, część usunęłam zapewne, ale to mu nie przeszkodziło.
Dzisiaj uwielbiam barwinek. Oto 5 powodów, dlaczego.
1. Łatwość i lekkość uprawy.
Uprawa barwinka to właściwie nie uprawa. To słowo kojarzy się z pracą, z jakąś akcją, dynamiką, a przy barwinku praktycznie nic nie musisz robić, jeśli nie masz czasu. Cała sprawa sprowadza się do korygowania i to lekkiego, ewentualnie rozmnażania przez podział (czyli urwiesz kawałek z korzeniem i wsadzisz w nowe miejsce, podlejesz na początek).
Jeśli Ci się rozrasta zbyt mocno, to przytniesz i oddasz komuś, niech sobie posadzi. Jeśli bardzo chcesz, możesz podlewać, to wtedy na pewno się odwdzięczy szybszym wzrostem na przykład.
W miejscu zacienionym będzie szczęśliwy. W miejscu słonecznym też da radę. Pod drzewami lubi (gdzie, wiadomo, bywa ekstremalnie), pomiędzy krzakami uwielbia, na skalniaku przybije Ci piątkę, pomiędzy bylinami się rozgości również.
2. Zadarnienie, czyli zielony dywan.
Jeśli szukasz czegoś, co przykryje ziemię tak, żebyś nie musiał(a) za dużo koło niej chodzić, to barwinek jest dla Ciebie. Pięknie wędruje, wypuszcza długie pędy, zagarnia nowe tereny. Łatwo możesz go przyciąć, łatwo możesz przerwać i przenieść. Nie plewisz już nic a nic.
Tutaj, jak to wygląda u mnie w maju (barwinek mniej więcej w połowie filmiku):
Niektórzy narzekają, że jest ekspansywny… A ja Ci mówię, że niemożliwe, żebyś się jutro obudził, a tam wszędzie barwinek… nadążysz z korekcją, nie martw się ;).
3. Piękna kompozycja.
Barwinek może rosnąć samodzielnie, np. pod drzewami, a może też być częścią większej kompozycji. Np. możesz wsadzić tulipany pomiędzy niego, a na wiosnę zobaczysz, o czym mówię :). Możesz go puścić pomiędzy krzewami, np. borówkami (takie a la leśne środowisko to on lubi) czy porzeczkami. Wreszcie na rabatach bylinowych, czemu nie wyścielić ich barwinkiem?
Możesz go posadzić obok roślin z głębokim systemem korzeniowym tak, żeby nie konkurowały ze sobą. Barwinek korzeni się płytko, a cebulowe na przykład, głębiej. Dlatego nie zabierają sobie wzajemnie składników odżywczych. Warto również pod tym kątem dobierać rośliny.
4. Zimozielony – całoroczny po prostu.
Więc oczywiste, że mrozoodporny.
Kwitnie ślicznymi kwiatuszkami na wiosnę. Ja mam wtedy niebiesko-fioletowy dywan, Ty możesz też mieć inny, np. biały czy różowy, w zależności od odmiany. Pozostałą część roku (roku – nie sezonu) zdobią zielone liście. Jak teraz idę do ogrodu w styczniu, to kiedy nie ma śniegu, barwinek wygląda podobnie, jak w lecie – ciągle zielony, przykrywa rabatę.
5. Zioło lecznicze.
Chociaż sama do tej pory nie wykorzystywałam barwinka jako zioła do leczenia, to wiem, że jego liście się do tego nadają, wykorzystywane głównie do leczenia w obszarach układu krążenia, stanów zapalnych np. skóry itp. Odsyłam tutaj do fachowych poradników, jeśli ktoś chce tak korzystać z tej rośliny. Natomiast na surowo, tak prosto z krzaka, może być trujący – tego się nie poleca. Więc do herbatki sobie barwinka nie dodaję :).
Warto mieć barwinek w ogrodzie do celów leczniczych choćby dlatego, żeby nie uszczuplać zasobów naturalnych tej rośliny. Jeszcze jakiś czas temu barwinek był pod ochroną właśnie dlatego, że zaczęło go ubywać, ludzie brali sobie do ogrodów itp. Ponieważ roślinę się tak łatwo rozmnaża i jest tak popularna, zanim pójdziesz na „szaber” do lasu, zapytaj sąsiada, czy Ci trochę nie odda ;). Albo napisz do mnie, chętnie się podzielę.
Joanna.