Narcyzy już wiosną :). |
Ostatnio znowu się ociepliło u nas do około 10 stopni i zauważyłam, że pierwsze cebulki zaczęły kiełkować. Nie wiem tak naprawdę, czy pierwsze, ale przypadkiem odsłoniły się, gdy podlewałam ogród w celu opróżnienia beczek z wodą. No i już są. I co teraz?
Teraz jedyne, co możemy zrobić, to okryć te pierwsze pędy tak, żeby wraz z powracającym mrozem, nie przemarzły. Ja zakryłam cebulki ziemią i jeszcze sianem. Można okryć torfem, słomą czy inną ściółką. Super by było, gdyby w zimie napadało trochę śniegu na te cebulki, no ale na to już nie mamy wpływu…
Jeśli pogoda ciepła utrzymuje się dłużej i takie same są prognozy, to lepiej wstrzymać się z przykryciem i poczekać do zapowiadanych mrozów. Kilkustopniowe minusowe temperatury takie pędy najczęściej spokojnie przetrwają. Jeśli ma spaść już do więcej niż np. -5, to wtedy działamy i przykrywamy.
Oczywiście, nie dajmy się zwariować, że jak jest na plusie to lecimy i odkrywamy, a na minusie – znowu trzeba zakrywać. Ja już wtedy zostawiam to naturze: jak raz przykryłam, to zostawiam, a co ma być, to będzie.
Na przyszłość, cebulowe warto sadzić później niż wcześniej. Ja się z tym nigdy nie spieszę, a mimo to od kilku sezonów już mi takie falstarty się zdarzają.
Jeśli wyłamiemy te młode pędy, to wcale nie znaczy, że cebulka zapomni i na wiosnę będzie jak nowa i wypuści nowe. Nie wyłamujemy nic. Jeśli pędy przemarzną i nie zakwitną, to trudno. Te wyłamane to już raczej na pewno nie zakwitną.
Macie jeszcze jakieś sposoby na takie falstarty?
Joanna.
0 comments
U mnie jeszcze nie było, ale właśnie rano zastanawiałam się nad moimi cebulami czy nie ruszą… natomiast takie duże jak na pierwszym zdjęciu to bym wykopała do doniczki i do domu 🙂 Przekwitną, odpoczną w chłodnym miejscu to może jeszcze zakwitną kolejny raz wiosną 🙂
te duże to jest foto z wiosny kilka lat temu 🙂 ale bardzo mi się spodobało 🙂
no tak, do doniczek też można zabrać, jest to pomysł, jeśli ktoś ma warunki.
Zdarza się, że rośliny jesienią próbują powtarzać kwitnienie (w październiku widziałem kilka kwiatków na jednej z jabłoni). Nie jest to na szczęście zjawisko masowe. Powodów do zmartwienia na siłę nie ma co szukać, ponieważ do wiosny jest jeszcze daleko i rośliny zdążą odpocząć, więc luzik. 🙂
u mnie zawsze ruszają wcześniej… na początku zimy z reguły 😀 po pewnym czasie zatrzymują się… i na wiosnę kontynuują. zawsze myślę, że nic z tego już nie będzie… a one zawsze mnie zaskoczą! moc natury!